Premier Donald Tusk na konferencję o planach rządu na 2014 r. przyszedł z dwoma wicepremierami, dwoma ministrami i workiem pełnym dobrych wiadomości.
Dziś przebijanie się do zawodów inteligenckich to wieloletnia walka o przeżycie, gra na granicy psychicznej i fizycznej wytrzymałości. Bez gwarancji, że zostanie się w końcu prawnikiem, architektem czy naukowcem. I że da się z tego utrzymać.
Dlaczego w Polsce bezrobotny szuka pracy średnio aż 18 miesięcy, a w tym samym czasie pracodawcy nie mogą znaleźć kandydatów na 700 tys. stanowisk? Żeby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba się było uciec do naukowej prowokacji.
Praca to dobro cenne i poszukiwane. Dziś wielu ją traci. Kto za to odpowiada i kto może temu zaradzić?
U sporej grupy bezrobotnych na wieść o ofercie pracy w oczach pojawia się strach. Ułożyli życie po swojemu. Paradoksalnie czują się lepiej niż ci, którzy pracy jeszcze szukają.
Kiedy pada złowieszcze słowo bezrobocie i alarmujące 14,4 proc., na myśl przychodzą skazańcy, którzy pogrążają się w biedzie i marazmie. Mało kto troszczy się o 85,6 proc. ocaleńców, których czeka podwójna dawka roboty i stresu.
Kiedy pada złowieszcze słowo bezrobocie i alarmujące 14,4 proc., na myśl przychodzą skazańcy, którzy pogrążają się w biedzie i marazmie. Mało kto troszczy się o 85,6 proc. ocaleńców, których czeka podwójna dawka roboty i stresu.
Na liczniku bezrobocia mamy już 2,3 mln ludzi bez pracy, a wskazówka idzie ciągle do góry – z 14,2 proc. wkrótce może się podnieść do 15 proc.
Przykro to mówić, ale najbliższe święta w wielu domach nie będą ani wesołe ani syte. W listopadzie stopa bezrobocia wzrosła w Polsce do 12,9 proc. Prognozy rządu, który oczekuje, że przez cały przyszły rok wyniesie ona średnio 13 proc. wydają się mało realne. Będzie wyższa.
30 bezrobotnych pań z Siemianowic Śląskich dostało pieniężne bony na poprawę wyglądu. Impuls dał Karol, książę Walii. No i teraz panie są rozrywane na rynku pracy.