Dwadzieścia lat temu ściągnęli, jak mówią, „do kabla” nawet z odległych okolic. Kabel pozwalał pracować na nowoczesnych maszynach, kabel wynajmował im kwatery, leczył, słał na wczasy do Krynicy, pobudował w końcu po sąsiedzku kolorowe osiedle – jednym słowem: kabel urządził im życie. Dziś pracownikom likwidowanej Fabryki Kabli Ożarów nie mieści się w głowie, że kabel przestał być potrzebny. Nowy właściciel – Tele-Fonika – proponuje jednak pracę w Bydgoszczy i pod Szczecinem. Pracownicy nie wiedzą, czy kabel taki nowoczesny i uczy się amerykańskiej mody, czy kpi.
Bezrobotni uważają zatrudnionych za wybrańców losu. Pracujący zaś miotają się między coraz większą ilością pracy (za siebie i zwolnionego kolegę), konfliktami międzyludzkimi i strachem przed utratą własnego etatu. Praca – zdaniem Polaków – coraz rzadziej przypomina codzienne wykonywanie obowiązków, a staje się borykaniem z ciężkim losem. Dlatego – jak wynika z ankiet firm badawczych – jesteśmy coraz bardziej zniechęceni. Po co starać się w pracy, skoro i tak niczego to nie zmieni, i tak możemy ją wkrótce stracić?
Jedźcie i bogaćcie się – żegnał przed laty premier turecki swych rodaków jadących do RFN na zarobek. W 2002 r. szef niemieckiego pośredniaka wygłosił podobny tekst do Niemców. W 12 lat po zjednoczeniu niektórzy ruszają za chlebem tam, skąd niegdyś ich ojcowie importowali siłę roboczą.
Dotychczasowe luźne propozycje ministra pracy, mające na celu ograniczenia zatrudnienia emerytów i rencistów, przybrały właśnie kształt projektu ustawy, pod którą podpisał się cały rząd. Zakazuje on emerytom – pod groźbą zawieszenia świadczenia – dorabiania u dotychczasowego pracodawcy przez 24 miesiące od przejścia w stan spoczynku. Firmy, które będą wolały zatrudnić dziadka niż wnuczka, zapłacą za niego większą składkę na Fundusz Pracy.
Komercyjne pośrednictwo pracy ma się stać jednym ze sposobów walki z bezrobociem – zapowiada minister pracy i polityki socjalnej Jerzy Hausner. Znalezienie odpowiedzi, na czym ma ten pomysł polegać, okazuje się jednak zaskakująco trudne. Pośrednictwo pracy, z definicji, nie jest działalnością nastawioną na zysk. Kto więc i na czym ma tu zarabiać?
Powiat świdwiński w Zachodniopomorskiem. Niemal cztery na dziesięć osób nie ma tu pracy – krajowy rekord. Gdy o danych GUS dowiedział się reporter zagranicznej agencji prasowej, chwycił za telefon: – To jak wy tam pracujecie, od świtu szturmowani przez bataliony desperatów? – pytał w urzędzie pracy w Świdwinie. Tymczasem z rana miejscowy pośredniak zieje pustkami. Bezrobotnych łatwiej zaś spotkać w kawiarni parku wodnego Relax.
Już ponad 3 mln Polaków oficjalnie jest bezrobotnych. Ile osób rzeczywiście pozostaje bez pracy, tego nie wie nikt. Z czego się ta olbrzymia armia ludzi utrzymuje? Z zasiłków, pomocy społecznej, pracy na czarno? Jakoś chyba sobie radzą – mówią specjaliści. Jakoś, ale jak?
Z Człuchowa niektórzy już na wstępną rozmowę z pracodawcą przyjechali do Gdańska z walizkami. Mieli nadzieję, że nie wrócą do swoich miasteczek, wsi, popegeerowskich osiedli, do beznadziei i marazmu. Inni z góry potraktowali wyjazd jako rodzaj prac interwencyjnych, po których wraca się do domu na zasłużony zasiłek dla bezrobotnych.
Prof. Jerzy Hausner, minister pracy i po lityki społecznej