Zbudować dom, zasadzić drzewo, powołać na świat syna. Z tych męskich wyzwań najtrudniejsze bywa to ostatnie. Naturze ma pomóc od 1 czerwca rządowy program refundacji in vitro, na który czekają również mający problemy z płodnością mężczyźni.
Coraz częściej przy polskich świątecznych stołach w wieloosobowym gronie dwóch, czasem trzech generacji dorosłych nudzi się jedno, dwoje nieletnich królewiąt. Albo żadne. Już nawet co trzecia potencjalna babcia i potencjalny dziadek nie mają szans na jedną z najbardziej fascynujących przygód życia.
W najmłodszym pokoleniu równie szybko rośnie skłonność do brania formalnych ślubów, co spada skłonność do wchodzenia w role rodziców.
Kraków i Kielce też będą finansować zabiegi in vitro. Od dziewięciu lat swój program prowadzi Częstochowa, która nie oglądając się na PiS, jako pierwsza zaczęła pomagać bezdzietnym parom.
W 2016 r. urodziło się w Polsce ponad 382 tys. dzieci – prawie o 13 tys. więcej niż rok wcześniej.
Dr hab. Anna Cierpka o macierzyństwie i bezdzietności.
Polska w bezdzietności goni światową czołówkę. Z szansą na mistrzostwo. Demografowie twierdzą, że jeśli utrzyma się dotychczasowy trend, tylko dwie na trzy spośród dzisiejszych polskich dziewczynek zostaną matkami.
Nie chcą być nazywani bezdzietnymi, childless, co sugeruje brak czegoś i pobrzmiewa smutno. Mówią o sobie childfree, wolni od dzieci, jak guma do żucia bez cukru, bo czują się uwolnieni, nie zaś pozbawieni.