W historii Jakuba i własnej widziałem wiele paralel. W końcu główny bohater to dupek i egocentryk – zwierza się Johan Renck, reżyser serialu „Czarnobyl”, teledysków (m.in. David Bowie i Madonna) i dramatu „Spaceman”, który pojawił się na Netflixie, a premierę miał na tegorocznym Berlinale.
To była jedna z najbardziej upolitycznionych edycji Berlinale. Wygrał niespodziewanie antykolonialny esej „Dahomey” Francuzki Mati Diop o zwrocie zrabowanych zabytków i wymazywaniu historii.
Po kilku chudych latach 74. edycja ma zwiastować odrodzenie festiwalu. Na pytanie, jak pogodzić artystyczną jakość z polityką – znakiem firmowym Berlinale – trudno jednak udzielić zadowalającej odpowiedzi.
Kino asertywne, z polityką i poezją w tle – tak w uproszczeniu można określić zwycięskie filmy 73. edycji Berlinale. Po dwóch pandemicznych latach festiwal zaskakuje witalnością, ale i niszowym spojrzeniem na rzeczywistość.
Złote i Srebrne Niedźwiedzie przyznane wybitnym, ale niszowym filmom, których masowa widownia nie zobaczy w multipleksach, nie poprawiły fatalnych nastrojów na festiwalu Berlinale.
Złoty Niedźwiedź przyznany rumuńskiemu filmowi „Bad Luck Banging or Loony Porn” jednych zaskoczył, inni uznali tę decyzję za przejaw odwagi albo nieroztropności jury. Emocje budziło też pytanie o to, co dalej z wielkimi imprezami filmowymi.
Głośny, kontrowersyjny projekt „DAU” poddaje analizie sowiecką mentalność z czasów stalinizmu. Część tego antropologiczno-socjologicznego eksperymentu twórcy zdecydowali się udostępnić już teraz w sieci.
Organizatorzy festiwali na gwałt poszukują rozwiązania patowej sytuacji, w jakiej znalazła się cała branża filmowa. Robić imprezy czy przenosić je do internetu? Jeśli w realu, to na jakich warunkach? A jeśli online, to dla kogo i jakim kosztem?
Złoty Niedźwiedź dla irańskiego dramatu „Sheytan vojud nadarad” (Zło nie istnieje) Mohammada Rasoulofa to potężny policzek wymierzony opresyjnemu reżimowi przeciwko obowiązującej w tym kraju karze śmierci.
Jak przyjęto nowy film Agnieszki Holland na festiwalu w Berlinie? Jaka była najgoręcej komentowana premiera imprezy? I czy koronawirus pokrzyżował plany filmowcom – z Berlina donosi Janusz Wróblewski.