Polakom zawody rowerowe kojarzą się z majowym Wyścigiem Pokoju, który – poza tym, że był pasjonującą rywalizacją – miał silną oprawę propagandową. Jego zapomniany dziś przodek to przedwojenny wyścig na trasie Warszawa–Berlin.
Jest rok 2007. Od dwóch lat berlińskie instytucje zajmujące się bezdomnością i narkomanią rejestrują napływ młodych ludzi z Polski o specyficznym stylu życia.
Oto nastrój Europy: przygnębienie, smutek, apatia. I to nie od dziś, a od ponad dwóch tysięcy lat. Można się o tym przekonać na brawurowej wystawie „Melancholia. Geniusz i szaleństwo w sztuce” w berlińskiej Neue Nationalgalerie, niedaleko dawnego „polskiego targu” przy Potsdamerplatz.
Ridley Scott w filmie „Królestwo niebieskie” pokazał zderzenia Wschodu i Zachodu w epoce wojen krzyżowych. Nowe, ważne książki autorów izraelskich i palestyńskich pokazują, że ta epoka trwa nadal. Jak może się skończyć?
To co się zaczęło w 1914 r. nie było krótką wojną gabinetową, korygującą układ sił, lecz wielką europejską wojną domową, która trwała, no właśnie – jak długo? 5 lat – do traktatu wersalskiego w 1919 r.? 30 lat – do Jałty i Poczdamu w 1945 r.? Czy wręcz 75 lat – do upadku komunizmu w 1989 r.?
W Berlinie panika: armię bezdomnych i bezrobotnych Polaków ściągnie do miasta Unia Europejska. – Spokojnie, oni już tu są – mówi Witold Kamiński z Polskiej Rady Społecznej w Berlinie.
Gdy w 1935 r. trzy zamożne Amerykanki postanowiły stworzyć wspólną kolekcję malarstwa, nikt nie przypuszczał, że rodzi się najsłynniejsze muzeum sztuki współczesnej – nowojorskie Museum of Modern Art (MOMA). Teraz, po raz pierwszy i pewnie ostatni, nie trzeba jechać do Ameryki, by je zobaczyć. Wystarczy do Berlina.
Główną nagrodę zakończonego niedawno festiwalu w Berlinie dostał niemiecki film „Głową o mur”. Werdykt nie wywołał protestów, ale przesadnych zachwytów też się nie słyszało. Trochę wyższy poziom stanów średnich, jak cały tegoroczny konkurs. Ale czy dzisiaj kino stać jeszcze na arcydzieła?
Na rigipsach trzeba tykać. Jak w zegarku, osiem godzin, a jeśli w akordzie, to dwanaście. A i tak pod koniec dniówki szef potrafi warknąć: Schnelle! Gdyby nie te siedem euro na godzinę, to... Jutro piątek, zjazd na wocheende. Autobaną z Berlina będą pod Opolem za pięć godzin. Dom, dzieci, niedzielny obiad. W poniedziałek rano trzeba być z powrotem w robocie. Co dziesiąty mieszkaniec województwa opolskiego pracuje stale za granicą. Razem przywożą rocznie dwa miliardy złotych.