W Berlinie po ostrzeżeniach o grożącym zamachu bombowym zapanował stan podwyższonej gotowości. Zmobilizowano policję i służby specjalne. Jak dotąd, zagrożenie okazało się niezbyt poważne.
Miasta są przestrzeniami opowieści. W Berlinie opowiedziano jedną z najbardziej dramatycznych historii powojennej Europy, historię muru wzniesionego szesnaście lat po zakończeniu II wojny światowej.
Przy prestiżowej berlińskiej alei Unter den Linden od prawie 10 lat niszczeje opuszczony budynek polskiej ambasady. Nie remontuje się go, nie burzy, nie stawia nowego. Ze strachu.
Ta wystawa pokazuje, że polska emigracja w Berlinie to nie tylko słabo płatni robotnicy i przekupki na polenmarkt. Mieliśmy i mamy tam także reprezentację salonową.
W Berlinie trwa wystawa idealnie trafiająca w przedwielkanocne nastroje. Dwaj giganci sztuki XV w. i współtwórcy malarskiego renesansu północnej Europy, Mistrz z Flemalle oraz Rogier van der
Polak – kloszard, cesarz Berlina nie ma czasu na byle co. Właśnie wydaje książkę.
Jedno jest pewne w sprawie berlińskiego Tempelhof: niewiele stolic na świecie ma lotnisko w centrum. Władze miasta i jego mieszkańcy zadecydowali jednak, że samoloty nie powinny już tu lądować.
Już u wejścia jest fałsz. Zdania – „Na początku był Napoleon. Jego polityka podbojów połączyła Prusy i Rosję...” – są nicią przewodnią wystawy „Potęga i przyjaźń. Berlin–Petersburg 1800–1860” w berlińskim Gropius-Bau. Tymczasem na początku prusko-rosyjskiej przyjaźni był rozbiór Polski. Dopiero potem Napoleon, a po nim święte przymierze dla utrzymania polskiego łupu...