Wyrok w sprawie Tine Nys to niewielki, ale zdecydowany krok w stronę poszerzenia naszego rozumienia praw człowieka – także jako prawa do decyzji o własnej godnej śmierci.
Jeden z nich wysadził się w powietrze i zabił 35 osób. Drugi może zdobyć medal olimpijski dla Belgii. I tak wszystko zostanie w rodzinie.
Prawie jedna piąta bojowników to mieszkańcy lub obywatele państw Europy Zachodniej – głównie Francji, skąd wyjechało ponad 1200 osób, oraz Niemiec (500–600).
Hołd rodzinom ofiar zamachów na lotnisku Zaventem oraz dwóch stacjach belgijskiego metra oddali także mieszkańcy Warszawy.
Dziś Belgia to jakby europejski Bliski Wschód, ze stolicą w Brukseli. Tuż obok unijnej centrali.
Belgia w ciągu ostatnich miesięcy przeżywa kolejną traumę.
Jak się okazuje, jest kraj, który może się obyć bez rządu. To Belgia ze swoją małą "frytkową rewolucją".
„Pochodzi pan z Belgii, która nie jest godna miana państwa” – nakrzyczał pod koniec lutego pewien angielski europoseł na Hermana van Rompuya, przewodniczącego Rady Europejskiej. Być może Belgia sprawia wrażenie wcześniaka, ale istnieje już 180 lat, a do niepodległości dojrzewała przez stulecia.
Mieszkańcy Belgii nie są pewni, czy dalej chcą być Belgami. Flamandowie grożą secesją, Waloni spoglądają ku Francji, a Albert II obawia się o przyszłość swojego królestwa. Wybory w najbliższą niedzielę.
Rządzenie Belgią to łatanie dziurawej beczki. Poprzedni premier podawał się do dymisji cztery razy. Nowy dziedziczy starą koalicję, sojuszników z musu, którzy nie wykluczają rozpadu państwa.