Dla wielu pierwszy rok rządu premier Beaty Szydło to ciąg rozczarowań i powód do coraz głębszego niepokoju.
Jej głos – wywiad i piosenka – może stać się zachętą dla innych kobiet, aby zaczęły mówić o swoich doświadczeniach aborcji.
Temperatura obecnej dyskusji w Polsce jest niezwykle wysoka. Po obu stronach barykady padają ostre słowa.
Wygląda na to, że pan prezes niewiele zrozumiał z Czarnego Poniedziałku.
Jak rzekł Lec: „Ci, którzy mają ideę wciąż w gębie, mają ją zazwyczaj i w pobliskim nosie”.
Wciąż pokutuje przekonanie, że gotowość do poświęceń dla rodziny i utrzymanie dzieci jest podstawą konstrukcji dobrego, polskiego macierzyństwa.
Koniec złudzeń o „demokratyczności” rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Od razu zauważono, że skoro p. Szydło i p. Morawiecki są pomazańcami p. Jarosława Kaczyńskiego, to musi on mieć atrybuty nadprzyrodzone.
Rzadko kiedy mamy okazję oglądać tak niezdarne akcje jak rekonstrukcja rządu w wykonaniu Beaty Szydło.
Premier z dwugodzinnym opóźnieniem ogłosiła zmiany strukturalne i personalne w rządzie. Niewiele zmian.