Już wkrótce z naszych kart płatniczych może zniknąć logo Visa i MasterCard. Rząd chce, żeby powstała karta polska. Narodowa. A banki nie mają chyba wielkiego wyboru.
PZU razem z Polskim Funduszem Rozwoju chce odkupić od włoskiego UniCredit bank Pekao SA. Pod kontrolę państwa wróciłby bank, kiedyś słynny z tego, że w imieniu państwa handlował wódką i dżinsami. Oraz ograbiał klientów.
Frankowicze chcą utworzyć listę „trujących” banków i wzywać obywateli do zamykania kont. Czy taka forma nacisku może odnieść sukces?
Kondycja włoskich banków jest zła. Może nie aż tak zła jak banków greckich czy irlandzkich tuż po globalnym kryzysie finansowym, ale może wymagać zaangażowania państwa w rozwiązanie problemu.
Często to błędy pracowników otwierają przestępcom drzwi do systemów informatycznych. Także tych z pozoru dobrze zabezpieczonych.
Bierzesz pożyczkę z banku, a potem okazuje się, że musisz oddać mniej, niż pożyczyłeś. A bank i tak jest zachwycony. Koniec świata? Nie, witamy w świecie ujemnych stóp procentowych.
Kto ma je kupić i za jakie pieniądze? Rząd tak wielkich pieniędzy nie ma.
Płacenie za konto oszczędnościowe, a nawet za przelewy internetowe – bankowcy nie cofną się przed niczym, żeby zrekompensować sobie straty z powodu nowego podatku. Czy rząd nas obroni?
Nauczone doświadczeniami ostatnich lat banki prowadzą odpowiedzialną politykę. Trzeba jednak obserwować sytuację za oceanem, bo to stamtąd może nadejść nokautujący cios dla instytucji finansowych.
Wbrew obietnicom polityków PiS banki przerzucają każdy nowy koszt na klienta. Ale możemy się przed tym bronić, szukając tańszych ofert.