Sędziowie jednogłośnie uznali, że Mjanma musi zacząć chronić muzułmańską mniejszość, ale to na razie namiastka sprawiedliwości.
Ku zaskoczeniu Zachodu przed Trybunałem w Hadze okazało się, że przywódczyni Birmy Aung San Suu Kyi wcale nie jest świecką świętą, tylko najprawdziwszym politykiem.
Siedem lat temu Aung San Suu Kyi przyleciała do Europy odebrać pokojowego Nobla. Teraz w Hadze musi bronić się przed oskarżeniami o ludobójstwo.
Niestety, to już nie pierwszy raz, gdy ikona demokracji traci swój blask w oczach demokratycznego świata.
Ikona demokracji nie stanęła na wysokości zadania. Pojawiły się głosy, by odebrać Birmance Nobla, a teraz wezwanie, by zrzekła się swoich rządowych funkcji. Mało prawdopodobne, by do tego doszło.
Władze Oxfordu ukarały noblistkę Aung San Suu Kyi za brak reakcji na ucisk mniejszości w jej kraju.
Była opozycjonistka, a dziś premier Mjanmy Aung San Suu Kyi milczy o zbrodniach i wypędzeniach w swoim kraju. Może więc należy odebrać jej pokojowego Nobla.
Ale najpewniej to się nie stanie.
Htin Kyaw to pierwszy od ponad pół wieku cywil na tym stanowisku. Zawsze stał z boku swojej politycznej patronki i po wyborze ogłosił, że to zwycięstwo „siostry Aung San Suu Kyi”.
Te wybory są ukoronowaniem transformacji politycznej i gospodarczej rozpoczętej cztery lata temu.