Rozmowa z Robertem Kuśmirowskim, laureatem Paszportu „Polityki”
Z perspektywy warszawskiej kawiarni Czarne, Wołowiec i okolice to kraina mityczna, nasycona osobliwym światłem i frazą Andrzeja Stasiuka. Kraina, w stronę której chciałoby się podążać, aby przeżyć zachwyt, a może i duchowy przełom. Ale gdy wspinasz się łagodnym wzniesieniem od Gorlic, Sękowej i Małastowa, widać tylko dotkliwy brak, narastające rozrzedzenie materii.
Włoscy artyści postanowili uśmiercić Silvio Berlusconiego. Co prawda tylko w filmie i powieściach. Na pół roku przed wyborami parlamentarnymi rozkwita nowy prąd w kulturze popularnej, którego hasło brzmi: Zabić Berlusconiego!
We wrześniu w gdańskiej bazylice zostanie pokazana „Ostatnia Wieczerza”. Nad monumentalnym obrazem – pięć metrów na dziewięć – prof. Maciej Świeszewski pracował niemal osiem lat. Można się spodziewać, że ta niezwykła wizja spotkania Chrystusa z uczniami wzbudzi wiele kontrowersji.
Gdy pojawili się impresjoniści, publika i krytycy wyjątkowo zgodnie wyśmiewali nowe malarstwo. Dziś często zachwytom publiczności towarzyszą miażdżące opinie krytyków. I na odwrót. Oto subiektywny ranking polskich artystów, których spotkał ten los.
Drobna, szczupła kobieta z dziesiątkami warkoczyków śpiewa, miauczy, krzyczy, szepcze, piszczy, gestykuluje, zaklina. Meredith Monk wystąpi w Cieszynie na festiwalu Era Nowe Horyzonty. Tam też zobaczymy jej filmy.
Opinia publiczna przestała się liczyć z głosem twórców. Artyści, którzy jeszcze niedawno byli sumieniem narodu, lekceważeni są przez polityków. Sami zaś twórcy sprawiają wrażenie, jakby bali się mieć własne poglądy.
W Zachęcie otwiera się wystawa prac zmarłego 15 lat temu Tadeusza Kantora. 5 lat temu w ankiecie „Polityki” na najwybitniejszych twórców sztuki XX w. zajął zaszczytne pierwsze miejsce. Co z jego dorobku przetrwało i nadal się liczy?
Twórców podzielić można z grubsza na dwie, rzadko przenikające się, grupy: cenionych przez krytyków i lubianych przez publiczność. Zdzisław Beksiński należał do jednej i drugiej, choć w szczególny sposób. Za co innego chwalili go fachowcy, za co innego podziwiały tłumy.
Po śmierci Zdzisława Beksińskiego mało jest w gazetach nekrologów. Nie udzielał się w żadnych związkach artystów, nie należał do żadnych partii, koterii, grup artystycznych. Jakby wycięty z rodzinnego Sanoka i wcięty sztucznie w warszawski betonowy blok.