Na przykładzie Wita Stwosza możemy prześledzić, jak średniowieczny artysta, najpierw zapomniany, potem odkryty w czasach, gdy akurat kształtowało się pojęcie narodu, staje się elementem nowoczesnej polityki.
Tak zatraciła się w estradzie, rozmachu, całym tym eviva l’arte, że nie przypilnowała życia.
Była mordownią i salonem, wyspą wolności w stalinowskiej, gomułkowskiej i gierkowskiej stolicy. Równocześnie – jednym z cenniejszych źródeł, z których informacje czerpała służba bezpieczeństwa PRL. Restauracja Kameralna.
Czy w polskiej kulturze toczy się walka młodych ze starymi? Wedle gazet jedna z wielkich batalii wybuchła w warszawskim Teatrze Powszechnym. Zobaczmy, gdzie jeszcze widać fronty tej wojny?
Cordier – iluzjonista, a zarazem zakonnik i filozof – wyznaje: Robię coś, co wymyka się empirii, a jest do bólu empiryczne. Tajemnicze, a z drugiej strony proste i łatwo osiągalne. Coś jak lewitacja za którą kryje się gumka recepturka.
Kontraktują relacje ze swoich ślubów, publikują w Internecie zdjęcia swoich dzieci umazanych kupą, na konferencjach prasowych wywlekają małżeńskie brudy, w kolorowych pismach sprzedają żałobę. Na wszystko jest specjalny cennik. Im odważniej, tym drożej. Czytelnik już nie chce byle czego. Polscy celebrities – od angielskiego słowa: "sława" – ludzie sławni. Może je już spolszczmy: celebryci. Czy jest granica, której nie przekroczą?
Pawłowi Althamerowi udała się rzecz wyjątkowa – oryginalną twórczość łączy z pożytecznymi eksperymentami społecznymi. Zblazowany świat artystyczny to docenił. W przyszłym tygodniu paryski Centre Pompidou zaprezentuje wystawę jego prac.
W ciągu roku artyści chwalą się złotymi płytami, Fryderykami i występami w prestiżowych salach. Kiedy przychodzi lato, uświetniają festyny z okazji Dnia Truskawki i plażowe pikniki z kiełbaską z grilla. Panie i panowie, oto królowa letniego sezonu – chałtura.
Gdzieś w Pieninach, na zaproszenie pewnego malarza, od kilku lat koncertują krajowe i światowe gwiazdy. Dziś chcą tam również mieszkać. Nawet Nigel Kennedy.
Okazuje się, że w ceniącym indywidualność kapitalizmie kolektywne uprawianie sztuki ma się całkiem dobrze. Ba, przeżywa renesans. Przykład: dwuosobowa kobieca grupa artystyczna o intrygującej nazwie Sędzia Główny.