Art-B, największa afera III RP, pokazała, jak bardzo politycy, walcząc o władzę w wolnej Polsce, pobrudzili sobie ręce. Natomiast Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik, twórcy słynnego „oscylatora”, coraz usilniej przekonują, że to oni są prawdziwymi ofiarami afery. Każda ze stron usiłuje tę historię gumkować po swojemu.
To kolejna, modna ostatnio, czarna wizja okropnej III RP.
Ludzie, którzy mają duże pieniądze, na ogół dobrze ich pilnują. Ale wyrafinowani oszuści i na nich znajdują swoje sposoby.
To była najgłośniejsza afera w Polsce w latach 90. Ostatniego dnia lipca 1991 r. dwaj szefowie Art B, najbogatsi wtedy ludzie w Polsce, uciekli z kraju.
Bogusław Bagsik, muzyk, i Andrzej Gąsiorowski, muzykujący lekarz. Właściciele firmy Art-B, autorzy największej i najgłośniejszej afery finansowej początków III RP. Stosowany przez nich tzw. oscylator obnażył kompletne nieprzygotowanie polskich banków do działalności w gospodarce rynkowej.
Dawni koledzy z Porozumienia Centrum idą do władzy, a on poszedł siedzieć. Maciej Zalewski: kulturoznawca z uniwerku, solidarnościowy rewolucjonista i polityczny więzień komuny, sekretarz stanu od bezpieczeństwa, poseł, doradca biznesowy wielkich firm, po 12 latach procesu został skazany na 2,5 roku więzienia.
Na 2 miliony złotych (ponad pół miliona dolarów, zwanych "baksami") wycenił sąd wolność Bogusława Bagsika. Po czterech i pół roku tymczasowego aresztowania, kiedy końca procesu nie widać, oskarżony będzie odpowiadał z wolnej stopy. Teraz chciałby odzyskać twarz.