A jednak Ukraina nie walczy sama, ma wsparcie ogromnej części wolnego świata. A co z Putinem? Na kogo może liczyć, a kto odmówił mu pomocy?
To porozumienie wygląda jak zaproszenie do kolejnych kłopotów. Pierwsze spadają na Armenię, która zderzyła się ze ścianą rzeczywistości.
Ani Armenia, ani Azerbejdżan nie chcą nowej wojny na pełną skalę. Za sprawą pandemii i kryzysu wszystko jest jednak możliwe, czego dowodzi choćby przykład Białorusi.
Niebawem miną dwa miesiące rządów nowego premiera Armenii Nikola Paszyniana, który przejął władzę w wyniku aksamitnej rewolucji. Jak idzie mu reformowanie republiki? Czy nowemu liderowi uda się sprostać oczekiwaniom?
Zdecydowanie nie życzymy Armenii rewolucji. Dla tego małego i żyjącego w ciągłym zagrożeniu kraju podważenie dominacji Rosji byłoby śmiertelnie niebezpieczne.
I jak zareaguje Kreml na przejęcie władzy przez opozycyjnego premiera?
Protesty w Armenii są na razie spokojne i pokojowe. Ale mogą wyrwać się spod kontroli.
Punktem wyjścia ma być powołanie nowego rządu na czele z liderem opozycji. Czy plan się powiedzie?
Jaka nauka płynie z armeńskiej lekcji dla innych przywódców wiszących u kremlowskiej klamki?
Rząd Armenii 5 maja skierował do parlamentu projekt uchwały o uznaniu Górskiego Karabachu. Przyjęcie dokumentu zwiastowałoby kolejną krwawą wojnę na Kaukazie.