Prezydent Argentyny Nestor Kirchner nie ubiega się o drugą kadencję. Wybory 28 października ma wygrać jego żona. Oboje będą mogli panować długo i szczęśliwie. Cristina Fernandez ma jednak lepsze kwalifikacje niż Nelly Rokita.
W latach 30. Argentyna była najważniejszym i najbogatszym krajem Ameryki Łacińskiej, latynoską Europą. Jak to się stało, że właśnie tu narodził się peronizm, prawzór wszystkich populizmów, a wraz z nim legenda Evity?
Czy w Polsce można skorzystać z doświadczeń zagranicznych komisji prawdy i pojednania, które miały pomóc goić rany społeczeństw poddanych dyktaturom? W ponad 20 krajach – od RPA i Salwadoru przez Bośnię po Timor Wschodni – podjęto taką próbę, więc jest co przemyśleć i do czego się odwołać.
Ekscentryczny milioner amerykański Douglas Tompkins wykupuje olbrzymie obszary w Chile i w Argentynie, przeznaczając je na rezerwat przyrody. Nie wszystkim się to podoba.
Jan Kobylański – silny człowiek Polonii w Ameryce Łacińskiej – został obalony jednocześnie w Argentynie i w Polsce. To koniec, ale i początek problemów.
Była Miss Świata Chilijka Cecylia Bolocco i były prezydent Argentyny Carlos Menem tworzą serial, jakiego jeszcze nie było.
Nowym prezydentem Argentyny na nadchodzące cztery lata został peronista Nestor Kirchner z Partii Sprawiedliwości. Jego rywal z tej samej partii, były prezydent Carlos Menem, wycofał się przed II turą. Ktokolwiek jednak by wygrał, musi pamiętać, że z fotela prezydenta Argentyny mało kto schodzi cały, zdrowy i o własnych siłach.
Dwadzieścia lat po upadku dyktatury wojskowej (1976–1982) wiek pełnoletni osiągnęły niemowlęta urodzone w obozach koncentracyjnych, odebrane zamordowanym później rodzicom i „ofiarowane” lub sprzedane bezdzietnym rodzinom wojskowych. Młodzi ludzie poszukują dziś swoich rodziców, nazwisk, tożsamości, a szefowie junty ponownie znaleźli się w areszcie – tym razem pod zarzutem kidnapingu.
Jaki kataklizm spadł na Argentynę, że zaledwie w czasie jednego półwiecza zamieniła imponujący rozwój na obecny kryzys? Żaden ekonomista ani politolog nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo wyjaśnienia nie da się wyrazić w liczbach czy formułach politycznych. Prawdziwa przyczyna jest tajemnicza i nieuchwytna, dotyczy bardziej pewnej predyspozycji psychicznej niż teorii ekonomicznej.
Argentyna ma przyszłość! – woła prezydent Eduardo Duhalde, piąty z kolei wyłoniony przez kongres w ciągu niespełna miesiąca. Czy to właśnie chcą usłyszeć rozebrani do pasa młodzi ludzie, którzy rzucają w policję kamieniami? Czy to jest zaklęcie, które ich uspokoi i pośle do domu? Bo jeśli nie, szykujmy się na szóstego prezydenta.