Książę Mohammed bin Salman osobiście zaaprobował plan zabójstwa dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego. Ale pakt z diabłem, czyli sojusz USA z Arabią Saudyjską, na tym nie ucierpi.
Pierwsze decyzje nowego prezydenta są jak zimny prysznic w porównaniu z serdecznością Donalda Trumpa. Ale Arabia Saudyjska jest zbyt bogata i ważna, by USA mogły ją zlekceważyć czy pominąć.
Arabia Saudyjska, która w 2017 r. zainicjowała wprowadzenie blokady, chciała wymusić na Katarze akces do antyirańskiej koalicji, budowanej wówczas pod patronatem Donalda Trumpa.
Nowa twarz islamu – Muhammad Issa – modli się z Żydami, walczy z kłamstwem oświęcimskim i spotyka z Marine Le Pen. Tylko dla pozorów?
Hadżdżu w tym roku w zasadzie nie będzie, choć formalnie nie został odwołany. Dla Arabii Saudyjskiej to potężny cios wizerunkowy, ale też finansowy.
Ostatnie wydarzenia w rejonie Zatoki Perskiej podniosą ceny benzyny także na polskich stajach. I to tuż przed wyborami.
Atak na saudyjskie instalacje naftowe uświadomił światu, że rzadko pokazywana wojna w Jemenie jest dziś najważniejszym konfliktem na Bliskim Wschodzie. Teraz może doprowadzić do saudyjskiego odwetu z udziałem USA. Ale raczej nie do wojny.
Prezydent USA zakwestionował ustalenia jego własnych służb wywiadowczych, chociaż nie ma wątpliwości, że to władca Arabii Saudyjskiej zlecił zamordowanie dziennikarza Dżamala Chaszodżiego.
Administracja Trumpa za dużo zainwestowała w sojusz z saudyjskim następcą tronu, aby poćwiartowanie dziennikarza w konsulacie mogło tu coś zmienić.