MEN skierował do konsultacji społecznych projekt podstawy programowej, w której proponuje, by w pierwszych klasach szkół średnich obok plastyki, muzyki i filozofii był do wyboru „język łaciński i kultura antyczna”. Dobry pomysł?
W sprawę zamieszani są poseł PiS, dwóch radnych i najbliższy współpracownik Anny Zalewskiej. Grozi im do 10 lat więzienia. Prokuratura właśnie złożyła w sądzie akt oskarżenia – podała „Gazeta Wyborcza”.
Kryzys edukacyjny i kryzys na rynku leków mają kilka elementów wspólnych, m.in. niezdolność PiS do organizacji życia społecznego, i to w ważnych jego aspektach. Osobnym problemem jest niebywała pycha polityków dobrej zmiany oraz ich pogarda dla szeregowego obywatela przejawiająca się obfitym wciskaniem mu przysłowiowego kitu, a nawet bezczelnego łgarstwa.
Polskim szkołom w trakcie rewolucyjnych zmian przyjrzeli się kontrolerzy Naczelnej Izby Kontroli. W raporcie na temat reformy firmowanej przez minister Zalewską twierdzą, że jest przygotowana na kolanie i nierzetelnie wprowadzona.
Ponad 5 mln zł udało się zebrać na koncie funduszu strajkowego. To najbardziej wymierna forma pomocy protestującym nauczycielom.
Stracili zaufanie, boją się, że strajk zakończy się klapą, dlatego się skrzykują. Chcą podjąć decyzję w sprawie klasyfikacji maturzystów.
To przedmiotowo i instrumentalnie potraktowane 350 tys. dzieci. Z których wiele za chwilę nie dostanie się do wymarzonych szkół i nie znajdzie pożądanych profili w liceach.
Drugiego dnia strajku szefowa robi nam awanturę, ponieważ bez jej zgody zagnaliśmy do pracy panią sekretarkę. Komitet strajkowy nie ma prawa korzystać z pracy osób, które nie strajkują.
Rząd robi, co może, by obrzydzić nauczycieli. Jeśli mu się uda, zrzuci na „belfrów – egoistów” odpowiedzialność za skutki nieudanej reformy systemu oświaty.
Biorąc pod uwagę to, co Anna Zalewska zgotowała dzieciakom w ramach szaleństwa nazywanego „reformą”, niedogodności egzaminów ze strajkiem w tle dzieciaki mogą nie zauważyć.