Samoobrona pnie się w górę: 15, 20, 24, 26 proc. poparcia w sondażach. A wraz z sondażami rośnie panika. Dyżurni eksperci i socjologowie zastanawiają się nad fenomenem nagłej popularności prymitywnego populizmu, a media znów mają zgryz: zajmować się Lepperem, zapraszać go do audycji i programów – co niewątpliwie spowoduje dalszy wzrost jego notowań, czy nie wpuszczać – co tylko uwiarygodni opowieści Leppera o spisku elit. Tymczasem sam Andrzej Lepper jeździ po kraju, gromadząc na wiecach tłumy. Co to jest? Sezonowa polityczna moda, jakiej przed chwilą doznała PO, czy zapowiedź dramatycznego zwrotu w historii Polski? Czym i komu grozi dziś Samoobrona?
Jeśli wierzyć sondażom, Samoobrona RP może dziś liczyć na niemal 20-procentowe poparcie. A sam Andrzej Lepper, według badań OBOP, to najsympatyczniejszy polski polityk. Odpowiadając na buńczuczne apele przewodniczącego, przyjrzeliśmy się dorobkowi programowemu Samoobrony. To zadziwiająca lektura.
Andrzej Lepper – mimo zapowiedzi – nie zablokował kraju, ludzie nie wyszli na ulice, nie było tłumnych manifestacji. Następnego dnia w tytułach gazet, w rozlicznych mediach elektronicznych ogłoszono klęskę Leppera, koniec Leppera, klapę Leppera.
Rolnicy się burzą i mają ku temu swoje powody. Trzeba jednak wreszcie powiedzieć prawdę o przyczynach tej sytuacji. Państwo, jak na swoje możliwości, dokłada do rolnictwa nawet zbyt dużo. Ale te pieniądze trafiają nie tyle do rolników, ile do ich energicznych reprezentantów – z PSL, SKL, a także Samoobrony. To oni ustalają reguły gry na rolniczym rynku, a następnie bez najmniejszych skrupułów czerpią z nich korzyści. Kiedy chłopi skarżą się, że żyje im się coraz gorzej, rosną majątki ich przedstawicieli.
Głowa boli od nadmiaru żywności. Kilka tygodni przed świetnie zapowiadającymi się żniwami magazyny zawalone są 4 mln ton zboża z poprzednich zbiorów, a młyny chętnie kupują tańsze ziarno z zagranicy. Nadmiar podaży zbija poniżej opłacalności ceny wieprzowiny, a w chlewikach nabierają ciała kolejne zastępy tuczników. Nie do wypicia jest rzeka mleka, a pracowite pszczoły narobiły miodu nieświadome, że cukru też mamy za dużo. Jednym słowem – klęska, kryzys, dopust boży. Ale recepty, jakie wymuszają na rządzie związki i partie chłopskie, gwarantują im wprawdzie wzrost popularności na wsi, jednak ich zastosowanie grozi jeszcze większym dramatem.
Andrzej Lepper znów zaatakował. Dwukrotnie. W minionym tygodniu w środę zarządził okupację gmachu Ministerstwa Rolnictwa, skąd został usunięty siłą. W dwa dni później pojawił się majowy sondaż PBS (dla „Rzeczpospolitej”), w którym Samoobrona, uzyskując 17 proc. poparcia, po raz pierwszy pojawiła się tak zdecydowanie jako druga siła polityczna. Być może w rzeczywistości poparcie dla Samoobrony jest jeszcze wyższe, gdyż zwolennicy mogą nie chcieć się przyznawać do sympatii dla tego właśnie ugrupowania.