Od dawna wkurzają mnie zdania w rodzaju: nie idę na wybory, bo nie ma dla mnie żadnej oferty, nie ma partii, na którą mogłabym (mógłbym) głosować, nie ma kandydata, którego mogłabym (mógłbym) poprzeć.
Przebieg debaty potwierdził słowa Bronisława Komorowskiego, że Andrzeja Dudę wyróżnia dwoistość myślenia, składanych deklaracji i działania.
W blokach startowych przewagę ma Duda, ale o ostatecznym wyniku zadecyduje frekwencja. Liczy się każdy głos – mówił Jerzy Baczyński w Poranku Radia TOK FM.
Spowiedź wyborcy Pawła Kukiza, który pisze o tym, że platformerskiej władzy nie trawi i chce zmiany. Ale nie takiej, jaką oferuje Andrzej Duda.
Kampania Andrzeja Dudy jest oparta na kilku prostych, czytelnych chwytach, jak z elementarza politycznego marketingu. To jednak wystarczyło, aby zagrozić urzędującemu i lubianemu wcześniej prezydentowi.
Sondaż potwierdza wrażenie większości komentatorów, że debatę telewizyjną na oczach ponad 10 mln widzów wygrał urzędujący prezydent.
Z obu stron poleciały klasyczne pociski w postaci liczb i cytatów, przy czym strzały Komorowskiego były celniejsze. Duda napocił się więc bardziej.
Nie rozumiem zaskoczenia czy nawet pewnego rodzaju oburzenia postawą przedstawicieli środowisk LGBT, którzy deklarują, że zagłosują na Andrzeja Dudę. Przecież nikt inny, tylko on!
Notowania teraz wynoszą 44 proc. do 40 proc. dla Dudy. 16 proc. wyborców jeszcze nie wie, na kogo odda głos. Ta różnica jest niewielka, wystarczy mała korekta i szanse się wyrównają.
Wszystkie zalety prezydenta, które znamy i które były bardzo docenione w sondażach zaufania, nagle przemieniły się w tej kampanii w jego wady.