Z taką brutalną dosłownością, a zarazem dogłębnym smutkiem o Marilyn Monroe nie opowiadał w kinie chyba jeszcze nikt.
W dramacie gangsterskim Australijczyka Andrew Dominika pod przykrywką krwawej i dość nietypowej historii kryminalnej autor nieoczekiwanie dokonuje analizy stanu ducha amerykańskiego społeczeństwa, pogrążonego w chaosie i moralnej degrengoladzie.