Porównanie wyników dwóch ankiet przeprowadzonych wśród żołnierzy zasadniczej służby wojskowej przez Wojskowe Biuro Badań Socjologicznych w 1998 r. oraz w ubiegłym wypada szokująco. Deklarowane, nieprawdopodobne wprost ilości wypijanego alkoholu na głowę w ciągu miesiąca wynosiły odpowiednio: wódki – 3,9 litra (poprzednio 2,5), wina – 6,3 (4,8), piwa 8,3 (10,2). Wprawdzie autorzy badań podkreślają niedoskonałość metody ankietowej, a także charakterystyczną dla młodych mężczyzn sportową skłonność do zawyżania ilości wypitych trunków (za sto kilkadziesiąt złotych żołdu nie stać by ich było na tyle), niemniej tendencja jest zatrważająca.
Edyta była bardzo atrakcyjną kobietą. Wyszła za mąż za Krzyśka, kiedy on siedział w więzieniu.
Raport „Polska szkoła odwyku” (POLITYKA 28) wywołał gwałtowny artykuł Wiktora Osiatyńskiego „Polski monopol odwykowy” (Polityka 35). Przeczytałem ten ostatni tekst z osłupieniem. Autor dokonał próby zmiecenia mnie z powierzchni życia zawodowego i publicznego oraz przekazał opinii publicznej nieprawdziwe informacje o pracy wielu ludzi i instytucji.
Raport pt. „Polska szkoła odwyku” (POLITYKA 28) dotknął całego splotu problemów, o których zazwyczaj nikt u nas głośno nie mówi. Jedną z takich spraw jest funkcjonowanie pozabudżetowego funduszu celowego, powstałego z tzw. korkowego, który pozostaje w dyspozycji Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).
W połowie lipca w drzwiach Ministerstwa Rolnictwa stanął ksiądz i wyciągnął z torby pół litra. Prosił o pomoc. Przezroczysty, mocny jak spirytus denaturin z etykietką siedleckiego Polmosu, po 3,20 zł za butelkę, bardzo bowiem zasmakował podlaskim rolnikom, głuchym na padające z ambony gromy.
Pod obrady Sejmu trafiły dwa kolejne poselskie projekty nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Posłowie, głównie z klubu AWS, chcą całkowitego zakazu reklamy i promocji alkoholu (także w sferze skojarzeń: puszczanie oka, wódka-łódka, kształt butelki), zakazu sprzedawania alkoholu nieletnim, zmiany definicji napoju alkoholowego (0,5 zamiast 1,5 proc. zawartości alkoholu) i zaostrzenia warunków przydzielania koncesji na handel nim. Gdyby Sejm przyjął oba projekty, byłaby to już jedenasta i dwunasta nowelizacja ustawy z 1982 r. Trąci to hipokryzją, bo parlamentarna walka z piciem sprowadza się do powielania – łatwych do ominięcia – zakazów, podczas gdy w całej Polsce żyją ludzie, którzy codziennie się upijają i nigdy nie słyszeli, że alkoholizm leczy się u nas za darmo. Nigdy też nie trafią na odwyk, bo kasa chorych zamknęła im pobliski ośrodek terapii uzależnień. I wcale nie zdają sobie sprawy, że alkoholizm to choroba. Czy tysiące takich ludzi, gdy pewnego dnia nie zobaczą reklamy piwa w telewizji, wreszcie przestanie pić?
Ponad trzysta tysięcy osób rocznie korzysta w Polsce z usług izb wytrzeźwień. Decyzja o umieszczeniu w placówce wiąże się z pozbawieniem wolności. Czy ta władza (sądząc z liczb – najbliższa przeciętnemu obywatelowi) nie bywa nadużywana i czy polskie „żłobki” są legalne – przeanalizowali na trzeźwo sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Oto wnioski.
"Alkohol kradnie wolność" - to hasło nowej ogólnopolskiej kampanii profilaktyczno-edukacyjnej, którą 18 października rozpoczęła Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ostrzeżenie ma trafić do młodzieży, by nie chodziła (podchmielona) na pasku browarów, winiarni i gorzelni.
Pani psycholog z podwarszawskiego domu dziecka bada nowo przyjęte dzieci testem na rozumienie znaczeń. Co to jest to, co tamto. 8-letni Darek nie zna sensu wielu słów, ale inne rozumie doskonale. Jest więc tylko zaniedbany, te braki można nadrobić. Co to jest na przykład nóż, do czego służy? Nóż jest po to, żeby zarżnąć człowieka na śmierć – odpowiada Darek.