Aleksiej Nawalny niemal dołączył do długiej listy wrogów Kremla, którzy polityczne zaangażowanie przypłacili życiem. Według władz Niemiec, gdzie rosyjski opozycjonista teraz przebywa, do jego otrucia został użyty nowiczok.
Wersję o otruciu Nawalnego uwiarygadnia długa lista krytyków Kremla, których zgładzono. Trudno też nie dostrzegać koincydencji z rewolucją na Białorusi.
Dziewięć radiowozów, siedem ekip telewizyjnych i troje demonstrantów zebrało się przed szpitalem Charite w Berlinie, dokąd w sobotę przewieziono Aleksieja Nawalnego.
Jeden z liderów rosyjskiej opozycji jest w ciężkim stanie. Lekarze w Omsku z początku nie chcieli go wypuścić z kraju, w końcu zgodzili się na przewiezienie go do Niemiec.
Sztucznie tworzona „piąta kolumna” Kremla? Walcząca z korupcją organizacja Aleksieja Nawalnego pozywa Putina.
Ból, opuchnięta twarz, wypieki, silna wysypka i wydzielina z oczu, która uniemożliwiała widzenie – z takimi objawami trafił do szpitala Aleksiej Nawalny, jeden z najbardziej rozpoznawalnych rosyjskich opozycjonistów, odbywający w areszcie karę pozbawienia wolności.
Nawalny jest twarzą antyputinowskiej opozycji. I jest dla Kremla bardzo niewygodny.
Rosyjskie władze nazwały protesty „nielegalnymi prowokacjami”.
Nacjonalizm Putina można zwyciężyć tylko innym nacjonalizmem, jak przekonuje lider opozycji i najpotężniejszy bloger w Rosji Aleksiej Nawalny. Za rzucenie tego wyzwania może wkrótce trafić za kratki.