Rolnicy blokują drogi, posłowie PiS ukarani za szarpaninę ze Strażą Marszałkowską, Sejm o antykoncepcji awaryjnej i wotum nieufności wobec Adama Bodnara, prezydent kieruje kolejne ustawy do TK, MSZ wzywa ambasadora Rosji.
W konfrontacji z Putinem stał na przegranej pozycji, ale nauczył się grać słabymi kartami. Szyderstwem. Żartem, który przylepiał się jak guma. Był wirtuozem mediów społecznościowych. Kiedy nic nie można było zrobić, robił zasięgi.
Aleksiej Nawalny, najważniejszy i heroiczny przeciwnik Putina w Rosji, nie żyje. Śmierć więźnia politycznego poruszyła świat.
Julia Nawalna już zapowiedziała, że zamierza kontynuować walkę męża „z jeszcze większą furią i desperacją” niż do tej pory. Wiele rzeczy łatwiej będzie jej osiągnąć za granicą niż w kraju.
Nie wiadomo, gdzie tak naprawdę znajduje się ciało Aleksieja Nawalnego. Rosyjski internet i media są pełne domysłów i teorii na temat śmierci opozycjonisty, a deputowani partii rządzącej mają zakaz komentowania tej sprawy.
Cały świat wzywa do stanowczej reakcji wobec Kremla. Liderzy opinii i politycy nie bawią się w eufemizmy: śmierć Aleksieja Nawalnego to według nich morderstwo na zlecenie Putina.
Jeśli ktokolwiek miał nadzieję, że w Rosji jest możliwa demokratyczna odnowa, która wpłynęłaby na zmianę kursu obranego przez Putina, to odejście Nawalnego takie rachuby przekreśla.
Rosyjskie media poinformowały o śmierci 47-letniego Aleksieja Nawalnego. Opozycjonista zmarł w kolonii karnej.
Jedno jest pewne: w Rosji nadchodzą wybory i muszą być wolne. Wolne od opozycji, czyli Aleksieja Nawalnego.
Sąd w Moskwie skazał Aleksieja Nawalnego na 19 lat pozbawienia wolności. Jego zwolennicy mają nadzieję, że jak Nelson Mandela wyjdzie kiedyś na wolność i zostanie prezydentem. Mandela pozostawał w więzieniu 27 lat.