Po białoruskiej stronie obozują już nie dziesiątki, a tysiące osób. Służby Łukaszenki przy ich pomocy eskalują atak, a polskie władze nadal chcą się bronić same. Powstaje wrażenie, że Warszawa zamiast jak najszybciej zażegnać kryzys, chce zmagać się z nim nie wiadomo jak długo, ale samodzielnie. Jeśli tak jest, to desperacja, nie strategia.
Unia Europejska skupia się teraz na przygotowaniu zaostrzenia sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. Bruksela ponawia ofertę skierowania Fronteksu na polskie pogranicze.
Rozumiemy, że niełatwo dać radę naporowi rozpaczy na granice Europy. Jednak to, do czego dopuszczamy na tych granicach, nie przystaje do naszych fundamentalnych europejskich wartości – piszą laureatki literackiego Nobla Swietłana Aleksijewicz, Elfriede Jelinek, Herta Müller i Olga Tokarczuk.
Od rana w internecie pojawiały się nagrania, na których widać setki osób idących w stronę Polski od Białorusi. Straż Graniczna poinformowała wieczorem, że od wtorku (do odwołania) zawieszony będzie ruch na przejściu granicznym w Kuźnicy – zarówno osobowy, jak i towarowy.
Prezydent zapowiedział, że przedłuży na kolejne dwa miesiące stan wyjątkowy na obszarze graniczącym z Białorusią. Uzasadnienie wniosku rządu: prowokacje Łukaszenki i „setki osób” usiłujących codziennie nielegalnie przekroczyć polską granicę.
Władze Białorusi, które zabijają i torturują własnych obywateli, na pewno nie udzielą schronienia uchodźcom. Nie po to ich tutaj sprowadziły. Moralna i prawna odpowiedzialność za tych ludzi spoczywa na polskiej władzy. Nie zdejmie jej próba legalizacji procedury odpychania (tzw. pushback), sprzeczna z konstytucją, konwencją genewską i unijną Kartą Praw Podstawowych.
Zachodnie media przypominają, że już przy poprzednim kryzysie migracyjnym w 2015 r. Polska była stanowczo przeciwna przyjmowaniu uchodźców spoza Europy. Dziś ten scenariusz się powtarza.
Konferencja Mateusza Morawieckiego i Mariusza Kamińskiego była preludium do sejmowego głosowania nad stanem wyjątkowym. Miała wzbudzić poczucie rosnącego zagrożenia i presję „Polek i Polaków”, by wszystkie polityczne siły zgodnie zagłosowały „za bezpieczeństwem”.
Prokuratorzy i sędziowie białoruskich sądów idą na krótkim pasku władzy, wydają wyroki, jakie kazano im wydać. Na pokaz. Żeby nikomu nie przyszło do głowy protestować czy choćby wyrażać własne zdanie.
Wzrost liczby migrantów na granicach Białorusi to forma rewanżu. „Zatrzymywaliśmy narkotyki i migrantów, ale teraz niech Europa sama sobie ich łapie” – mówi Aleksandr Łukaszenka. Ma w tej kwestii pełne wsparcie Rosji.