Andrzej Duda zaprosił do Warszawy na obchody 80. rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę. Trudno oczekiwać, że przyjedzie, skoro zaproszenia nie otrzymał Władimir Putin.
PiS próbuje stworzyć warunki dla polsko-białoruskiego resetu. „Po ludzku”, „po dobroci” dogadać się z Mińskiem.
Aneksji Białorusi nie będzie, przynajmniej w najbliższych miesiącach. Ale jak zwykle przed końcem roku w relacjach rosyjsko-białoruskich zrobiło się gorąco.
Kreml zaczyna się obawiać, że z Białorusią coś może pójść nie tak w razie ustąpienia Łukaszenki. Na przykład Białorusinom może zamarzyć się niezależność.
To kolejny dowód, że w Białorusi pierestrojki nie będzie. I ostrzeżenie dla całego dziennikarskiego środowiska: każdego dziennikarza władza we właściwym momencie przygasi.
Prezydent ogłosił, że zatrzymano prowokatorów, wiozących z Niemiec przez Polskę broń do Białorusi. Straszy powtórką z Majdanu.
Czy do Białorusinów dotarło, w jakim kraju żyją?
Jeśli rząd PiS myśli, że ocieplenie relacji z Białorusią będzie łatwym, szybkim i jakże potrzebnym mu sukcesem w polityce zagranicznej, to się może przeliczyć.
„Zaproponowanie” opozycji mandatów poselskich można interpretować wielorako.
Ograniczanie sankcji wizowych wobec elit politycznych skupionych wokół Łukaszenki jest faktem; to dowód na kolejną zmianę kursu Brukseli wobec Mińska. Odtąd ów nowy kurs będzie dominował w unijnym mainstreamie.