Porwanie Ramana Pratasiewicza z pokładu zmuszonego do awaryjnego lądowania samolotu może być tylko początkiem krwawej rozprawy Aleksandra Łukaszenki z opozycją.
Zakaz lotów białoruskich linii nad i do UE. Wezwanie unijnych przewoźników, aby nie latali nad Białorusią. Start szybkich prac nad sankcjami gospodarczymi i wydłużenie „czarnej listy” ludzi Łukaszenki. To decyzje poniedziałkowego szczytu.
Dotąd cała polityka sprowadzała się do rozkładania rąk nad samowolą Łukaszenki. Ale jak długo można nie mieć strategii w sprawach białoruskich, skoro dyktator staje się coraz bardziej nieobliczalny?
Porwanie samolotu ze 177 pasażerami, w tym jednym z najważniejszych opozycjonistów wobec reżimu, wpisuje się w linię postępowania Rosji i Białorusi. To ma być najbardziej czytelny sygnał dla wszystkich stron.
Skazanie Andżeliki Borys, zatrzymanie Andrzeja Poczobuta, rewizje w siedzibach Związku Polaków na Białorusi. Reżim Łukaszenki uderza mocno i nie przebiera w środkach.
Po kilku latach względnego spokoju Aleksandr Łukaszenka kolejny raz przystąpił do walki z polską mniejszością. Ta wojna dyplomatyczna jeszcze się nie skończyła.
Choć między Putinem i Łukaszenką nigdy nie było szczególnej chemii, to w interesie Rosji leży przetrwanie reżimu w Mińsku. Zwłaszcza osłabionego i „skazanego na Moskwę”.
Jeśli ktokolwiek sądził, że Łukaszenka i białoruski reżim osłabły i są w odwrocie, to musi dziś skorygować poglądy. Tym wyrokiem satrapa pokazał, że ani myśli odpuścić.
Dziś i nie tylko dziś solidaryzujemy się z Białorusią. Nie ma lepiej wyszkolonego w oporze społeczeństwa i chyba nie było dotąd równie kreatywnego ani konsekwentnego.
Łukaszenka ma wprawę w walce z protestami i opozycją. Doskonali metody, jest zawsze o krok za demonstrantami, a nawet przed nimi. Żadnej rozmowy, tylko rozwiązania siłowe.