Najpierw był paniczny lęk przed wirusem HIV. Potem, wraz z rozwojem terapii, oswoiliśmy się z tym zagrożeniem. I to jest najgorsze, co mogło się przytrafić.
Obwinianie kogokolwiek za pandemię AIDS przypomina średniowieczne poszukiwania winnych czarnej zarazy.
Nikt nie ma obowiązku informować lekarza o tym, że jest zakażony wirusem HIV. Co gorsza, pacjenci, którzy stawiają na szczerość, mogą w ogóle nie otrzymać pomocy.
Dramatyczna rozgrywka, w której stawką jest życie, trwa.
Gdy w końcu XX w. wybuchła epidemia AIDS, ludzie zrozumieli, że „plaga” to nie tylko pojęcie historyczne.
Simon Mol rozpętał panikę, jakiej nie zrobiła żadna kampania uczulająca na HIV/AIDS. Ludzie analizują swoje seksualne życiorysy.
Simon Mol, obywatel Czarnego Lądu, rozpętał na białym lądzie taką panikę, jakiej nie zrobiła żadna kampania uczulająca na HIV/AIDS. Od kilku tygodni, w rytm doniesień prasowych o sympatycznym uchodźcy, który zakażał partnerki, ludzie intensywnie analizują swoje seksualne życiorysy.
Imię: Simon. Nazwisko: Mol (na poprzednim – Moleke Njie – Polacy łamali sobie język). Narodowość: Kameruńczyk. Wiek: 34 lata. Zawód: dziennikarz, pisarz, poeta. Od kilkunastu dni siedzi w areszcie. Przypuszcza się, że w ciągu 7 lat świadomie zakaził wirusem HIV nawet kilkadziesiąt polskich kobiet. W wierszu nazwał je „białe boginie”.
W ostatniej dekadzie wydatki na walkę z AIDS wzrosły z 300 mln do 8 mld dol., ale nie spowolniło to rozwoju epidemii. Czy to znaczy, że świat zmarnował wielkie pieniądze?