Stu saperów i logistyków stacjonujących w Bagram, 50 km od Kabulu, pomału pakuje plecaki. Na kolejną zmianę czeka: kilkadziesiąt mieszkalnych kontenerów, plastikowe toalety, kantyna i puszka polskiego piwa zamknięta w przeszklonej szafce z napisem „w razie pragnienia zagrażającego życiu zbić szybkę”.
Operacja wojsk USA i NATO przeciwko talibom w Afganistanie nie jest najlepszym pomysłem – twierdzi Ludwik Stomma. Podobnie krytycznie ocenia zapowiadany w niej udział tysiąca polskich żołnierzy. I dodaje, że to, co się dzieje w krajach tak odległych jak Afganistan, „zgoła nie powinno nas obchodzić”.
W chłodnym cieniu niskich pomieszczeń kryje się ludzka rozpacz i bezsilność. Z powodu rosnących cen zboża na targu, kolejnej wyschniętej studni, sprzedaży ostatnich wielbłądów, dla których nie starczyło nawet kolczastych krzewinek na spalonej żarem pustyni. Pustyni, która bierze we władanie cały Afganistan.
Polacy jadą do Afganistanu. Prezydent Hamid Karzai, parafrazując słowa de Gaulle’a o Francji i serach, mógłby powiedzieć: trudno rządzi się krajem, w którym jest 90 gatunków rodzynek.
11 września 2001 r. – po raz pierwszy od inwazji brytyjskiej w 1812 r. – zaatakowano Stany Zjednoczone bezpośrednio na ich terytorium. Ameryka straciła poczucie bezpieczeństwa. Prysło złudzenie, że po zakończeniu zimnej wojny świat wchodzi w erę pokoju nazywaną końcem historii. Prezydent Bush ogłosił wojnę z terroryzmem. Po pięciu latach widać, że Ameryka jej nie wygrywa, a Amerykanie nie czują się bardziej bezpieczni.
Prezydent Hamid Karzai rządzi w rzeczywistości tylko Kabulem. Władza w kraju należy bowiem do panów wojny: dowódców resztek wojsk z czasów panowania talibów oraz hersztów prywatnych armii, które ochraniają biznes opiumowy.
„9 kompania”, film o wojnie w Afganistanie, pobił wszelkie rekordy popularności w historii rosyjskiej kinematografii. Ta superprodukcja jest zarazem poważną próbą zmierzenia się z tematem wojny afgańskiej.
Niemal siłą ściągnięto z tronu Heratu Ismaela Khana, najsilniejszego z afgańskich warlordów. Odebranie mu władzy lokalnej i obdarzenie stanowiskiem ministerialnym w stolicy miało przysłużyć się budowaniu demokracji i pokoju w państwie.
Były monarcha Mohamed Zahir Szach (lat 98) – obalony pół wieku temu przez swego kuzyna Mohameda Dauda, którego zabito w kolejnym zamachu – wysłuchiwał niedawno w Kabulu przysięgi prezydenckiej innego swego kuzyna, Hamida Karzaia (lat 46). I wszystko, jak to w Afganistanie, zostało w rodzinie.
Afgańczycy kochają futbol. Nieważne, że drużyna narodowa praktycznie nie istnieje, a porażka goni porażkę. Na mecze walą tłumy, bo futbol to przedsmak normalnego życia.