„Rząd obiecuje, że coś zrobi, ale za dwie kadencje. Równie wiarygodna byłaby zapowiedź, że w przyszłym roku poślemy Polaka na Marsa!” – mówi protestujący pod kancelarią premiera chirurg Simon Ziemka.
Premier nie znalazł czasu na spotkanie z medykami, protestującymi w białym miasteczku pod jego kancelarią. Przeciwko nim są także politycy PiS, a Polski Instytut Ekonomiczny sugeruje, że pracownicy ochrony zdrowia buntują się z… pazerności. Świetnie bowiem zarabiają.
Medycy solidarnie zarzucają rządowi arogancję, brak dobrych pomysłów na usprawnienie niewydolnego lecznictwa i jego poważne dofinansowanie. Mateusz Morawiecki rozmowy z nimi zlekceważył, więc protestują marszem, który być może znów zakończy się białym miasteczkiem pod kancelarią premiera.
Jak Ministerstwo Zdrowia przygotowuje się do jesiennej zwyżki zakażeń? Pytany o to szef resortu nie zdradza wielu szczegółów. „Możliwy każdy scenariusz” – to brzmi złowieszczo.
Trzeba podjąć decyzję – wprowadzić nakazy szczepień albo ograniczenia dla niezaszczepionych. A rząd stosuje metodę wykrętów, jakby naprawdę bał się, że sprowokuje ludzi do buntu.
Po dzisiejszej rozmowie w Radio Plus z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim wiemy już, że rząd spodziewa się jednak nadejścia kolejnej fali zakażeń pod koniec wakacji. Oraz że rozważa możliwość wprowadzenia odpłatnych szczepień.
Minister Adam Niedzielski ma zamiar rekomendować nakaz noszenia maseczek „jeszcze co najmniej w wakacje”. Ale część ekspertów proponuje inny scenariusz: jeśli pandemia odpuści, całkowicie zdejmijmy je latem. Zwłaszcza że jesienią najpewniej trzeba będzie do nich wrócić.
Minister „nic na stole nie położył” i próbował protestujące ograć. Na spotkanie ostatniej szansy z przedstawicielkami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, bez ich wiedzy, doprosił NSZZ „Solidarność” oraz OPZZ. Coraz goręcej robi się w publicznej ochronie zdrowia.
Co prawda Mateusz Morawiecki zastrzegł, że „do wyczekiwanego odmrażania musimy podejść z pokorą”, wiele zmian w pandemicznych obostrzeniach zapowiedział już na maj. Otworzą się nie tylko szkoły – dla wszystkich uczniów – ale też restauracje, hotele i galerie handlowe. Co jeszcze?
Olsztyńscy lekarze nie mają wątpliwości: oskarżenia o eksperymenty medyczne na płodach to cena, jaką prof. Maksymowicz płaci za to, że odważył się krytykować rząd.