Właśnie wystartowała nowa strona internetowa przygotowana przez Narodowy Bank Polski. Stworzona do promocji prezesa Adama Glapińskiego. Co tam znajdziemy i kto za ten projekt odpowiada?
Katarzyna Glapińska wyznała kilka lat temu, że jej mąż zawsze zajmował się sprawami, które i ją wciągały. Pewnie dlatego ostatnio znów dała się wciągnąć – w rozmowę na sopockim molo.
Ktoś ujął rzecz prosto i treściwie: „Dostajesz pincet od rządu, ale zwracasz pińcet plus inflacja razy dwa”.
Narodowy Bank Polski nie ma dobrych wiadomości: inflacja będzie dalej rosnąć, a pod koniec roku dojdzie do prawie 20 proc. Jedyna nadzieja w tym, że ta prognoza NBP – podobnie jak poprzednie – okaże się błędna.
Dobra informacja: podwyżki stóp dobiegają prawdopodobnie końca. Ale nie ma się z czego cieszyć. Inflacja szybko nie spadnie, za to gospodarka gwałtownie hamuje.
Osiągnięcia rządu PiS są bardziej iluzoryczne niż rzeczywiste, a więc pozostaje namolne puszenie się własnymi dokonaniami, bardzo często polegające na minimalizowaniu porażek lub nawet przedstawianiu ich jako zwycięstw.
Z pewnością wrogowie Polski mają powody do zadowolenia, widząc, jak bardzo rządzący naszym krajem funkcjonariusze partyjni nienawidzą Unii i jak bardzo swą bezczelnością i warcholstwem ją osłabiają.
Słuchając Adama Glapińskiego „glapiącego” (to słowo ma szansę wejść do kanonu języka politycznego) na swój temat, od razu nasuwa się Lec: „Ja jestem piękny, ja jestem silny, ja jestem mądry, ja jestem dobry. I ja to wszystko odkryłem!”.
„Nie leci z nami pilot”, powtarzają jak mantrę ekonomiści; polska gospodarka jest fatalnie zarządzana. Straszą stagflacją, czyli sytuacją, w której inflacji towarzyszyć będzie ostre hamowanie PKB, a może nawet recesja.
Wybór Adama Glapińskiego na drugą kadencję szefa NBP kończy uciążliwy i na pewno niesprzyjający stabilności i wizerunkowi polskich finansów okres plotek i niepewności. W zamian dostajemy kolejne sześć lat tego, co już znamy i co źle wróży gospodarce.