Jak ksiądz minister pisał antyaborcyjne prawo w II RP.
Perspektywa ścigania za domniemane aborcje to jak „mokry sen” patriarchalnego sadysty, któremu da się prostą możliwość zrujnowania życia praktycznie każdej kobiety.
W najbliższym czasie do liceów i techników trafi 70 tys. egzemplarzy publikacji „Genesis”, przedstawiającej kolejne etapy rozwoju prenatalnego, a opracowanej przez antyaborcyjną Fundację Małych Stópek.
Rozmowa z Katarzyną Wężyk, autorką wydanej właśnie książki „Aborcja jest”.
Kobiety w decydujący sposób wpłynęły na kształt oraz wprowadzenie w życie ustawy z 1956 r., która po raz pierwszy w historii Polski rozszerzyła dostęp do aborcji.
Naprzeciw demonstrantów stanęło ok. 100 radiowozów i 2 tys. policjantów. Zatrzymano trzy osoby. Z kolei we Wrocławiu policja użyła gazu łzawiącego wobec dziennikarzy.
Kiedy polscy ginekolodzy zastanawiają się, co im w nowej sytuacji wolno, holenderscy lekarze codziennie odpowiadają na nadesłane z Polski pytania: „Co mam powiedzieć lekarzowi, który odkryje, że nie jestem już w ciąży?”.
O aborcji i dzietności zwykło się u nas dyskutować ponad głowami kobiet. W najnowszym sondażu POLITYKI pytamy o zdanie te, na których życie zmiany prawne mogą mieć wpływ najbardziej realny – młode Polki w wieku reprodukcyjnym.
Jeśli chodzi o „kompromis”, stanowisko PO nie pozostawia wątpliwości – po wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego został on zdemolowany i jako taki należy uznać go za martwy.
W istocie Kaczyński zdetonował aborcję na żądanie w Polsce – jak nie za dwa i pół roku, to za sześć–siedem lat – mówi „Polityce” wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, sekretarz NKW PSL.