Mało kto kwestionuje konieczność modernizacji i wzmocnienia sił zbrojnych. Armia to jednak tylko jeden z elementów systemu bezpieczeństwa i odporności państwa i społeczeństwa.
Dlaczego Andrzej Duda w końcówce kadencji chce gruntownych zmian w wojsku? Czy są potrzebne i czy są na nie szanse?
Pierwszy dzień po oficjalnym otwarciu Muzeum Wojska Polskiego przeżyło oblężenie. Pomijając grube niedociągnięcia, można powiedzieć, że placówka się obroniła.
Lista jest sążnista, najdłuższa jednorazowo w kadencji obecnego zwierzchnika sił zbrojnych Andrzeja Dudy i pod rządami obecnego szefa MON Mariusza Błaszczaka. W takich momentach oczywiście pojawia się też pytanie o relację liczby „wodzów” do liczby „indian”.
Poza wielką defiladą w Warszawie MON organizuje w najbliższych dniach 70 różnych wydarzeń w całej Polsce, głównie w mniejszych miejscowościach. Drobna próbka pokazuje, że im dalej od Warszawy, tym jest ciekawiej.
O ile nic na Polskę znowu nie spadnie i nie nadleci, kilka tygodni przed wyborami upłynie rządowi na zbrojeniowym triumfalizmie. Polacy mają się naoglądać bojowego żelastwa, nabrać przekonania o rosnącej sile wojska pod rządami PiS i podjąć przy urnach wyborczych jedyną słuszną decyzję o przedłużeniu jego władzy.
Platforma chciała bronić Polski dopiero od linii Wisły? Czy liczba jednostek stanowi o sile armii? Czy ostatnie zakupy ministra Błaszczaka mają sens? Rozmowa z Markiem Świerczyńskim.
Gdyby przypuszczał, że osa na talerzu może odebrać mu dobre imię i pracę, rozbić rodzinę i zamienić go w kłębek nerwów, bez słowa by ją połknął.
Amerykańscy audytorzy odkryli, że silnik najnowocześniejszego samolotu taktycznego na świecie nie daje sobie rady. Jego wymiana wydaje się pilna, bo od niej zależy powodzenie kluczowej modernizacji.
Minister obrony Mariusz Błaszczak to mistrz uników. W ostatnim i najpoważniejszym w swej karierze kryzysie, po znalezieniu w głębi Polski rosyjskiego pocisku, zastosował wszystkie znane sobie sposoby ucieczki od odpowiedzialności. I odkrył nowe.