Nikogo już nie dziwią rządowe dekrety wprowadzające obowiązek szczepień dla konkretnych grup społecznych. Pojawiają się nawet w tych krajach, gdzie odsetek wyszczepienia jest wysoki.
Za kilka dni Włosi zasiądą przed telewizorami i w misterium łączącym powagę Kaplicy Sykstyńskiej i zgiełk Koloseum będą przyglądać się wyborom swojego nowego prezydenta.
Paryż odwołuje pokaz fajerwerków, Hiszpania wprowadza nakaz noszenia maseczek na zewnątrz, Niemcy ograniczają do dziesięciu liczbę uczestników prywatnych spotkań. Tylko w Polsce o sylwestrowych restrykcjach cicho.
Włosi zadziwili Churchilla, gdy w grudniu 1941 r. wysadzili w powietrze okręty Royal Navy strzeżone w bazie w Aleksandrii. Dokonali tego nurkowie podczepieni do torped.
Praktycznie wszystkie kraje w Europie zaostrzają reżim sanitarny w obawie przed omikronem, wzrostem zachorowań i zgonów. Poddają się nawet ci, którzy już ogłosili, że wracają do prepandemicznej normalności.
Premier Mateusz Morawiecki powtarza, że nie zamierza wprowadzić restrykcji, bo obawia się wybuchu społecznego niezadowolenia. W dowód przywołuje protesty w innych krajach. I mija się z prawdą.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Green Pass to swoista „subtelna zagrywka” wobec osób nieprzekonanych do szczepień. A z drugiej strony dzięki paszportom szybko wzrosła liczba wykonywanych testów i zastrzyków.
Czym jest włoska kuchnia, co należy do tożsamości narodowej, a co ją dziś zaśmieca? Ta kwestia ma też wymiar praktyczny: we Włoszech narasta kuchenna krucjata.
Kiedy premier Mario Draghi jako pierwszy w Europie wprowadził obowiązek szczepienia jako warunek pracy we wszystkich zawodach, reszta świata zamarła. Na razie rzeczywistość przyznaje mu rację.
Dopiero co zakończyły się tragiczne w skutkach błyskawiczne powodzie w zachodniej Europie, a mamy kolejne wielkie nieszczęście w Europie Południowo-Wschodniej. Ogromne pożary.