Wysoka średnia wieku, duża gęstość zaludnienia, zaniedbania w służbie zdrowia i odwlekanie decyzji o izolacji – wszystko to złożyło się na wybuch Covid-19 na Półwyspie Apenińskim.
Nadzwyczajnym dekretem premier Giuseppe Conte przekształcił Lombardię i 14 prowincji na północy w czerwoną strefę zagrożenia. Zamknięto szkoły i urzędy, wprowadzono drastyczne restrykcje.
Koronawirus, bohater kilku ostatnich tygodni, napędził nam niezłego stracha. Nie pierwszy raz w historii.
Liczba zakażonych we Włoszech zbliża się do 4 tys., zmarło 148 osób. Rząd zamknął szkoły, zawiesił rozgrywki sportowe i przygotowuje się na gospodarczy krach. Wirus uderza też w personel medyczny.
Rozprzestrzeniający się koronawirus odciska piętno na wielu branżach, od turystyki po przemysł elektroniczny. Świat sztuki też coraz bardziej odczuwa skutki epidemii Covid-19.
Zamknięte szkoły i urzędy, odwołane rozgrywki sportowe, restrykcje dotyczące podróży – to pokłosie ostatnich wydarzeń na Półwyspie Apenińskim. Koronawirus zbiera żniwo w północnych Włoszech.
Włoski Ruch Sardynek znalazł w końcu sposób na to, aby zatrzymać populistę Matteo Salviniego. Wystarczyło popłynąć pod prąd politycznych kalkulacji.
To miała być nowa jakość we włoskiej polityce. A jest niespójna formacja, którą trawią wewnętrzne konflikty. Po upokarzającej porażce w wyborach samorządowych Ruch Pięciu Gwiazd powoli wyprowadza sztandar.
Jeszcze trwa liczenie strat po listopadowej wielkiej wodzie, a miasto znów się zmaga z silnymi prądami i falami wdzierającymi się do budynków. Kolejna powódź oznacza straty w turystyce i spowalnia proces ratowania zabytków.
Pierwszy od wielu lat oddolny ruch społeczny we Włoszech powstał w sprzeciwie wobec polityki nienawiści i skrajnej prawicy. I choć jeszcze nie przełożył się na zmianę, były wicepremier nie zamierza go lekceważyć.