Czy europejskie rządy zlekceważyły koronawirusa i doprowadziły do śmierci swoich rodaków? Czy też wprost przeciwnie, przeceniły zagrożenie i dążą do wprowadzenia totalnej obserwacji obywateli.
Choć statystyki lekko wyhamowały, nikt tutaj nie świętuje. Wirus zaczyna się przesuwać na południe, do gorzej przygotowanych regionów. A politycy chórem proszą o pomoc Brukselę.
Na północy Włoch brakuje wszystkiego: od rękawiczek po respiratory, od butli z tlenem po skomplikowaną aparaturę medyczną. Na południu nie ma nic.
Wobec palącej potrzeby rząd Włoch zdecydował się wysupłać 50 mln euro na przebranżowienie blisko setki zakładów i realizację linii produkcyjnych rodzimych maseczek.
Liczące ok. 120 tys. mieszkańców lombardzkie Bergamo jest symbolem włoskiej tragedii wywołanej pandemią Covid-19. I choć złożyło się na to kilka czynników, jedno wydarzenie mogło znacznie przyspieszyć rozwój choroby.
I jak na tym tle wypada Polska? Jak na 38-milionowe społeczeństwo mamy wciąż relatywnie małą liczbę potwierdzonych zakażeń. Ale czy są to liczby wiarygodne?
Nie poradzicie sobie z tym wirusem, jeśli dalej na ulicach i w metrze będą takie tłumy – mówią Włochom lekarze z Wuhanu, którzy przylecieli tu z pomocą.
Brakuje sprzętu, łóżek i rąk do pracy. Płacimy najwyższą cenę za późną reakcję i cięcia w służbie zdrowia. Błagamy, nie lekceważcie tej pandemii – mówią włoscy lekarze.
Film przygotowany przez Włochów, których zaskoczyła pandemia koronawirusa, to lekcja dla świata: zobaczcie, gdzie i wy będziecie za 10 dni, jeśli o siebie odpowiednio nie zadbacie.
Koronawirus we Włoszech nie wyhamowuje. Liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła tysiąc. W szpitalach zaczyna brakować wszystkiego: od kombinezonów ochronnych po łóżka.