Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział wczoraj: podjęliśmy decyzję o ustanowieniu misji natowskiej dla Ukrainy. I zaraz dodał: to nie znaczy, że włączamy się do wojny.
Media obiegła sensacyjna wiadomość: Rosjanie pierwszy raz użyli w Ukrainie bomby termobarycznej. Sprawa wywołała duże zainteresowanie, i to nas dziwi: ta broń jest używana niemal od początku wojny. Czy dopiero po dwóch latach ktoś to zauważył?
Zapowiedź premiera ws. granicy z Ukrainą; NATO zwiększy zaangażowanie na rzecz Kijowa; pseudo-TK wypowie się o wyborach korespondencyjnych; Ukraina obniża wiek poborowy; Polska żąda wyjaśnień ws. ataku Izraela na konwój humanitarny.
Oznaką początku nowej zimnej wojny, i to znacznie ostrzejszej niż ta z czasów słusznie minionych, jest upadek niemal wszystkich najważniejszych traktatów rozbrojeniowych. A wydawało się, że dzięki nim jesteśmy bezpieczni.
Sojusz zwiększy i zmieni swoje zaangażowanie na rzecz Kijowa. Oznacza to większą rolę Europy i mniejszą Ameryki w opanowaniu najważniejszego kryzysu bezpieczeństwa na kontynencie. Najciekawsze, że dzieje się to bez Donalda Trumpa w Białym Domu.
Istotą rosyjskiego planu na pokonanie Europy jest podzielenie jej na zantagonizowane państwa, które nie udzielą sobie wzajemnie pomocy. Jak doprowadzić je do takiego stanu niezgody?
Furia Putina przybrała postać nalotów i uderzeń z dystansu. Na ukraińskie miasta w niemal codziennych falach bombardowań spada rekordowa liczba rosyjskich rakiet, dronów i pocisków.
Z Rosją da się wygrać w Ukrainie. Europa, nawet bez USA, ma od niej trzykrotnie większą populację, a jej wartość PKB jest nieporównywalnie większa. Te zasoby należy po prostu uruchomić. To niełatwe, ale tak właśnie trzeba.
Zgodnie z rosyjską doktryną działań informacyjnych oddziaływanie na społeczeństwo odbywa się na trzech powiązanych ze sobą poziomach. Na każdym z nich dociera się do innej grupy odbiorców, czyniąc w ludzkich umysłach spustoszenie gorsze niż silny ostrzał artyleryjski na polu walki.
Dwaj dziennikarze z Ukrainy zostali uznani za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski i wydaleni z pięcioletnim zakazem wjazdu do Schengen. Jeden z nich opowiedział nam, jak do tego doszło.