Można by odnieść wrażenie, że teraz niemal wszystkie straty zadają Rosjanom drony. Ale wiele czołgów i pojazdów pancernych niszczą kierowane rakiety przeciwpancerne, których ostatnio tak Ukrainie brakowało.
Najbardziej liczy się sygnał polityczny, ale skala zatwierdzonej w Waszyngtonie pomocy też ma znaczenie. Po wielomiesięcznym zastoju pierwszy i kolejne pakiety uzbrojenia nie zmienią od razu sytuacji na froncie.
Podstawowym systemem przeciwlotniczym Rosji jest S-400 Triumf, duma ich przemysłu obronnego. To odpowiednik amerykańskiego Patriota, w teorii ma nawet lepsze parametry. Na ile jest groźny, a na ile źle obsługiwany?
Propozycja Andrzeja Dudy, by włączyć Polskę w program „nuclear sharing”, ma ten feler, że nie została uzgodniona z rządem. A to rząd ma narzędzia do prowadzenia solidnej analizy „za” i „przeciw”, a zwłaszcza do wysondowania Amerykanów w tej sprawie.
Ukraińcy w swojej walce korzystają ze społecznych skryptów zaradności, które pomagały przetrwać wcześniejsze katastrofy. Front to tylko nieznaczny wycinek tej wielkiej wojny obywatelskiej.
Powołany do życia w kwietniu 1949 r. Sojusz Północnoatlantycki przez wiele dekad skutecznie chronił Europę przed zakusami Związku Radzieckiego. Czym ta organizacja jest dzisiaj w obliczu wojny w Ukrainie i dlaczego tak wielu osobom trudno zrozumieć jej istotę?
„Lepiej wysłać rakiety niż naszych żołnierzy” – powiedział speaker Izby Reprezentantów Mike Johnson. „Partia Putina” w GOP, jak nazwano prorosyjskich izolacjonistów, długo trzymała świat i Ukrainę w niepewności.
Do znudzenia oglądamy filmy z ukraińskiego pola walki, niektóre po dwa lub więcej razy, żeby przyjrzeć się szczegółom i wyrobić sobie zdanie. Teraz dominują zdjęcia z niszczenia dronami FPV dość sporej ilości rosyjskiego sprzętu. Ale czy to prawdziwy, całościowy obraz sytuacji?
Republikanie, zwłaszcza z frakcji MAGA, zdają się nie rozumieć, ile może kosztować Amerykę utrata Ukrainy na rzecz Rosji. Prowadzą dość krótkowzroczną politykę, opóźniając przekazanie pomocy. Skutki mogą być bardzo poważne.
Ukraina nie chciała szybko upaść, więc Rosjanie przeszli do wojny na wyniszczenie. Także po to, żeby złamać wolę oporu, a potem nie mieć problemów z okupacją tego dość dużego kraju, ale i zachować siły na konfrontację z NATO.