Z wrocławskiego pomnika Polakom pomordowanym w latach 1939–1947 na kresach południowo-wschodnich przez OUN-UPA, NKWD i gestapo od pewnego czasu w tajemniczy sposób znikają litery. Zostają tylko te, które składają się na nazwę Ukraińskiej Powstańczej Armii. Budowniczowie pomnika uważają, że dopiero taki napis jest zgodny z prawdą historyczną, władze miasta, że brakujące litery powinny wrócić na swoje miejsce, bo inaczej pomnika nie będzie w ogóle.
Prezydent Leonid Kuczma nie ugiął się pod presją Rady Europy i rozpisał referendum. Odbędzie się ono 16 kwietnia. Wynik ma umocnić władzę głowy państwa kosztem parlamentu. Czy to pomoże zreformować Ukrainę, czy pogrąży ją w kryzysie politycznym?
Spór Senatu z rządem o przyszłe losy Polaków ze Wschodu to kolejna runda starej bitwy romantyków z pozytywistami. Romantycy z Senatu przywróciliby obywatelstwo każdemu, kto miał związki z Polską. Nawet Wandzie Wasilewskiej, gdyby jeszcze żyła. Dla pozytywistów ze służb specjalnych każdy Polak ze Wschodu to przynajmniej fałszerz dokumentów.
Na pytanie, jak można przeżyć miesiąc za 10 dolarów, Ukraińcy odpowiadają: z nawyku. I dodają, że reform gospodarczych w kraju nie będzie, póki nie zezwolą na nie oligarchowie z otoczenia prezydenta Kuczmy. Wybranego właśnie na drugą kadencję.
Szczątki 28 Ukraińców z Ukraińskiej Powstańczej Armii leżą w plastikowych workach w lodówce Zakładu Medycyny Sądowej w Rzeszowie. 53 lata czekały na ekshumację. Na chrześcijański pogrzeb czekają od trzech miesięcy.
Ukraińcy wybrali prezydenta. Został nim po raz drugi Leonid Kuczma, zwolennik reform, zbliżenia z Europą i suwerenności Ukrainy. Jego konkurent, komunista Petro Symonenko, obiecywał komunizm i szybki dobrobyt.
Moim zdaniem dusza Ukraińca zawsze chciała wolności, jesteśmy narodem przywiązanym do wolności. Niepodległe państwo to dla Ukraińców nie fatamorgana, lecz potrzeba duszy.
Prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma wyznaczyli sobie po raz kolejny spotkanie na Cmentarzu Orląt we Lwowie. Historia jego rekonstrukcji, swoista droga przez mękę, zamyka w sobie całe skomplikowanie polsko-ukraińskiego budowania dobrosąsiedzkich stosunków. Co znamienne: im lepiej działo się w kontaktach na najwyższym szczeblu, tym odbudowa cmentarza okazywała się zadaniem trudniejszym, ze względu na stanowisko lokalnych władz.
Śmierć dla niego to za mało, jego trzeba ćwiartować, żeby długo umierał, najlepiej 52 dni, tyle ile ofiar ma na sumieniu. Musi być przecież jakaś sprawiedliwość – mówią żytomierzanie.