Co prezydent chciał powiedzieć Polakom, co Amerykanom, a co miał usłyszeć Władimir Putin? Rozmowa z Michałem Baranowskim, szefem warszawskiego biura think tanku GMF.
Nawet redakcje tradycyjnie bardziej sceptyczne wobec Stanów Zjednoczonych publikują pozytywne opinie na temat wystąpienia amerykańskiego prezydenta w Polsce. Podkreślają przede wszystkim jednoznaczny ton wypowiedzi i odwagę w konfrontacji z Rosją.
„Demokracje świata będą stały na straży wolności. Ta walka określi, w jakim świecie będą żyły nasze dzieci i wnuki” – powiedział na Zamku Królewskim prezydent USA. Joe Biden i szef NATO Jens Stoltenberg spotkali się z tzw. bukaresztańską dziewiątką.
Symbolika wizyt Joe Bidena w Kijowie i Warszawie ma kilka wymiarów. Najważniejszy to wyraźny sygnał dla Kremla, że USA są zdecydowane bronić, jak mówił prezydent, „każdego cala” terytorium NATO i wspierać Ukrainę „tak długo, jak będzie potrzeba”.
W amerykańskich relacjach przeważa podziw dla odwagi Joe Bidena i dla maestrii przygotowania niezwykłej podróży przez Biały Dom. Obrzydliwym zgrzytem są wypowiedzi Republikanów z frakcji zwolenników Trumpa.
Przyjazd Joe Bidena do Warszawy w przeddzień pierwszej rocznicy napaści Rosji na Ukrainę, zaledwie rok po poprzedniej wizycie, jest dobitnym potwierdzeniem kluczowej roli Polski, państwa frontowego w strategii Zachodu wobec wojny.
Chiński balon zwiadowczy nad USA nie był, wbrew pozorom, anachronizmem ani prowokacją. Mógł zebrać więcej danych niż nowoczesne satelity.
Nikky Haley jest pierwszą polityczką GOP, która oficjalnie rzuciła wyzwanie Donaldowi Trumpowi w walce o republikańską nominację do Białego Domu. Jakie ma szanse?
W ostatnich dniach nad amerykańskim i kanadyjskim niebem zestrzelono już trzy niezidentyfikowane urządzenia. Pentagon milczy na temat ich natury i misji, a w mediach mnożą się spekulacje.
Futbol amerykański, mimo brutalności i ofiar śmiertelnych, nigdy nie miał się lepiej. W ten poniedziałek Super Bowl, finał ligi, znowu obejrzy 100 mln Amerykanów.