Ameryka - pierwszy duży kraj, gdzie obalono królów i odrzucono arystokrację rodową - lubi polityczne rodziny. Gubernatorami zostali właśnie dwaj synowie prezydenta George´a Busha. Najstarszy 52-letni George, tyle że z literką W. przed nazwiskiem - w Teksasie, a 45-letni John Ellis (zwany Jeb) - na Florydzie. Jeśli w 2000 r. do wyborów prezydenckich staną republikanin George W. Bush i demokrata Al Gore - będzie to pojedynek dynastyczny - między synami znanych i głośnych polityków.
Mało kto przewidywał, że za skandal z Moniką Lewinsky zapłaci posadą nie prezydent Clinton, lecz jego największy antagonista - republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich. Jako kapitan drużyny, która w wyborach poniosła dotkliwą porażkę, Gingrich musiał odejść. Mimo swych ogromnych zasług dla republikanów, których po czterdziestu latach uczynił większościową partią w Kongresie, okazał się w końcu dla niej zbyt uciążliwym balastem.
Niewielu podróżnych oczekujących na pociąg na nowojorskim dworcu kolejowym Grand Central uwierzyłoby, że pomiędzy torami, w lokum nadającym się co najwyżej dla szczurów, mieszka człowiek. A przypuszczenie, że ów kloszard może stać się wkrótce jednym z najpoczytniejszych pisarzy w mieście, byłoby dla nich szczytem absurdu. Tymczasem...
Zgodnie z wiedzą politologów partia rządząca w Białym Domu powinna przegrać wybory parlamentarne w połowie kampanii prezydenckiej, bo zawsze przegrywa. Toteż bardzo dobry rezultat Demokratów w wyborach uzupełniających do Kongresu to nie lada wyczyn; sytuacja tej partii - w związku z miłosnym skandalem prezydenta Clintona - była wyjątkowo trudna. A może zmienili się wyborcy?
W cieniu doniosłych reform, decentralizacji policji i utworzenia polskiej FBI (wyłączenie z dotychczasowych struktur pionów do walki z narkotykami i grupami zorganizowanymi) zostanie wypróbowany program walki z przestępczością rodem ze stanu Ilinois. Na miejsce eksperymentu wybrano Szczecin i Katowice. Chodzi o to, żeby policjanci, lokalne społeczności i miejskie służby zawarły przymierze, które można nazwać partnerstwem dla bezpieczeństwa.
Amerykanie żyją w pułapce teraźniejszości. Historia ma tutaj byt nietrwały. Komputer jest starożytny już po dwóch latach, żona po pięciu, budynek nie może przetrwać wieku. Ameryka stale zaciera za sobą ślady, jakby przeszłość była rzeczą niestosowną. Jestem Europejczykiem, nieobecność zabytków wokół mnie sprawia, iż realność jest dla mnie płaska. Nie rzuca cienia. Być może dlatego tak ciągnęło mnie do Nowego Orleanu. Ale żeby tam dotrzeć z Chicago, trzeba przebyć całe nudne Illinois, Missouri, Tennessee i Missisipi, by znaleźć się wreszcie w Luizjanie. Pchała mnie w tę podróż jakaś geograficzna klaustrofobia; podświadomie miałem nadzieję, że tam, na Południu, odnajdę zakonserwowany, jak owad w bursztynie, dawny klimat Ameryki.
Nieufność wobec władzy jest jedną z pięciu głównych cnót amerykańskiej religii obywatelskiej (obok wolności, równości, indywidualności i demokracji). Na tej cnocie bazują coraz liczniejsze, niejawne, paramilitarne, radykalnie prawicowe milicje. Ich głównym wrogiem jest rząd z Waszyngtonu.
Nie ma co się spieszyć z wieszaniem klepsydry o politycznej śmierci Williama Jeffersona Clintona. Jest bardzo osłabiony, to prawda. Nie ma żadnej ideologii, żadnej busoli - możliwe. Kłamał prosto do kamery jak zawodowy aktor - wszyscy widzieli. Ale ma podstawowe cechy znakomitego polityka: zdolność przetrwania (ulitimate survivor) oraz umiejętność wymyślenia siebie na nowo. Po skandalu z Moniką - będzie to wersja piąta.
Nawet premiera "Titanica" nie była tak wyczekiwana. W ubiegły poniedziałek telewizja amerykańska nadała talk-show totalny z przywódcą świata w roli aktora wysokobudżetowego filmu pornograficznego. Dodatkowy plus: w tle naturalne wnętrza Białego Domu. W połowie widowiska główny bohater krzyczy i niemal zrywa przedstawienie. Efekty specjalne: prokurator - zamiast zakazać rozpowszechniania pornografii - sam prowadzi narrację w filmie.
Kiedy obsceniczne detale z raportu prokuratora Kennetha Starra trafiły do komputerów w milionach amerykańskich domów, prasa pospieszyła z radami od ekspertów: "Jeśli dziecko zapyta, co to seks oralny, odpowiedz, ale bardzo krótko". Dla dorosłych prokuratorski dokument był wstrząsem, ale nie aż takim. Wiele pikantnych szczegółów Monicagate znano wcześniej z drugiej ręki. Nie był też całkowitą nowością spektakl intymnej wiwisekcji wysoko postawionej osobistości. Ale sposób, w jaki ludzie przełykają tę potrawę, wiele mówi o dzisiejszej Ameryce.