Nieobliczalni wyborcy z New Hampshire nie zawiedli – w prawyborach rozpoczynających kampanię o nominację prezydencką raz jeszcze poparli polityków niebanalnych, odrzucanych przez elity swoich stronnictw. Batalia potrwa jeszcze kilka tygodni, co daje okazję do autentycznej debaty o ważnych problemach kraju. Ameryka jednak, syta i bezpieczna, przeżywająca właśnie najdłuższy w historii okres ekonomicznego boomu, najwyraźniej nie odczuwa takiej potrzeby.
Finał rozgrywek futbolu amerykańskiego – Super Bowl jest po drugiej stronie Atlantyku największym wydarzeniem sportowym roku. W ostatnią niedzielę stycznia naprzeciw siebie stanęli w Atlancie: Tytani z Tennessee i Barany z St. Louis. Wygrały Barany – 23:16, a przebieg zaciętego meczu śledziło przed ekranami 43 proc. mieszkańców 270-milionowego państwa. Cena biletu na kryty stadion w Atlancie zaczynała się u koników od 500 dolarów w górę. Zawodnik Baranów Kurt Warner stał się prawdziwym idolem Ameryki.
Było to efektowne w swojej symbolice wejście w XXI wiek. Fuzja Time Warner z America Online (AOL), wartości setek miliardów dolarów (na giełdzie osiągnęły w sumie 350 mld dol.), jest największym biznesowym mariażem w historii. Otwiera epokę wszechobsługujących odbiorcę koncernów medialnych, zaspokajających wszystkie jego potrzeby – informacji, rozrywki i wymiany myśli – i docierających bezpośrednio do domów. Skłania też do refleksji nad dalekosiężnymi konsekwencjami tego przełomu, dotyczącymi choćby niezależności środków masowego przekazu.
Kalendarz polityczny już ułożony. Głowy państw, a nawet zwykli ministrowie spraw zagranicznych są jak wielkie orkiestry symfoniczne – o ich występ za granicą trzeba zabiegać co najmniej na rok naprzód. Chyba że wcześniej tracą stanowisko. I tu proszę, niespodzianka. Polityczny rok 2000 jest względnie przewidywalny, można czytelnikom ułatwić redakcyjny konkurs „Zostań prorokiem we własnym kraju”. Chociaż nigdy tak nie było, żeby w tym samym roku wybierać prezydentów USA i Rosji – wynik wyborów w obu krajach daje się przewidzieć. Nasz informator obejmuje poza tym główne imprezy międzynarodowe i trzy wielkie sprawy światowego porządku dnia, które trudno precyzyjnie ułożyć w kalendarzu.
Na rok przed wyborami w obozie republikanów sytuacja wydaje się jasna: kandydatem do prezydentury jest gubernator Teksasu George W. Bush. Ale nie wiadomo, kto otrzyma partyjną nominację demokratów. Może się bowiem okazać, że do finałowego pojedynku stanie wcale nie wiceprezydent Al Gore, lecz były senator i koszykarz Bill Bradley.
Po raz pierwszy od 80 lat - od nieratyfikowania Traktatu Wersalskiego - amerykański Senat odrzucił kluczowy układ dotyczący bezpieczeństwa międzynarodowego. Traktat o zakazie prób nuklearnych (CTBT) padł ofiarą wewnętrznych amerykańskich rozgrywek - zapiekłego konfliktu między Billem Clintonem a republikańskim Kongresem, który nareszcie się odegrał za serię porażek z prezydencką administracją.
Rosja oburzyła się na odrzucenie ratyfikacji CTBT w Ameryce, ale gniew był trochę teatralny. Federacja Rosyjska sama dotąd nie ratyfikowała ani CTBT, ani podpisanego w 1973 r. układu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych START 2. Decyzja amerykańskiego Senatu może ośmielić rosyjskich jastrzębi i usztywnić stanowisko Rosji wobec układów rozbrojeniowych. Ale równolegle między Waszyngtonem a Moskwą toczy się inna gra, dzięki której Ameryka zyska święty spokój, a Rosja - nową, groźną broń.
Bez Colta nie byłoby Ameryki, przynajmniej takiej, jaką znamy z westernów, filmów wojennych i ekranowych opowieści o gangsterach. Tymczasem Colt´s Manufacturing Co. ogłosiła niedawno, że zakład będzie produkował broń wyłącznie na potrzeby instytucji prawa oraz armii - i w o wiele mniejszej niż dotychczas ilości.
43-letni Mieczysław Kossakowski należy do tej młodej generacji imigrantów, która w latach 1980-1990 zamieniła niezbyt dostatnie życie w Polsce na marzenia o dobrobycie w stylu amerykańskim. Dzisiaj w brudnych dżinsach, kurtce nieokreślonego koloru i czapce, która była kiedyś czerwona, włóczy się ulicami Botany Village w nadziei, że może coś się zdarzy. Tutaj liczni polscy imigranci, którzy osiągnęli sukces, mają własne agencje podróży, sklepy spożywcze, sklepy z upominkami. - Ja też kiedyś miałem marzenia - mówi Kossakowski, który stał się bumem, jak tu się nazywa bezdomnych.
Hillary Clinton spędziła w Warszawie cały wtorek 5 października. Śniadanie zjadła z prezydentem Kwaśniewskim, kolację z premierem Buzkiem. Przed południem udała się na Pragę, gdzie w zakładach odzieżowych Caterina czekały na spotkanie z nią polskie damy biznesu.