Andrzej Lepper został odwołany z funkcji wicemarszałka Sejmu. Wcześniej pomówił dwóch urzędujących ministrów, jednego z wicemarszałków Sejmu i kilku czołowych polityków o łapownictwo i powiązania ze światem zorganizowanej przestępczości. Padły dobrze znane szerokiej publiczności pseudonimy Pershinga i Caringtona. Premier Leszek Miller wyraził pełne zaufanie do ministrów, prokuratura ma wyjaśnić podniesione przez Leppera zarzuty, niektórzy pomówieni zapowiadają sprawy sądowe. Bez względu na to, czym się owe sprawy zakończą, Lepper podłożył kolejną minę pod demokratyczny porządek w Polsce.
Nowy Sejm ma przed sobą pierwszą poważną próbę: będzie nią stosunek do postępowania wicemarszałka Andrzeja Leppera, który demokracji rzucił jawne wyzwanie i jasno powiedział, że się w jej regułach nie mieści i mieścić nie chce.
Podczas wyborów parlamentarnych 1993 r. w szeregach SdRP dominowali ci z ulicy Ordynackiej, dawni działacze Zrzeszenia Studentów Polskich. Teraz nastąpiła ofensywa grupy z ulicy Smolnej, czyli dawnych liderów Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. W Sejmie jest ich około 50, w ministerstwach kilkunastu. Mówi się nawet, że Smolna wzięła teraz rewanż na Ordynackiej.
Na inauguracyjnych posiedzeniach zebrały się Sejm IV kadencji i Senat V kadencji. Posłowie i senatorowie złożyli ślubowanie i wybrali swe władze. Premier Jerzy Buzek podał się do dymisji, a prezydent powołał nowy rząd premiera Leszka Millera. Ten gabinet w ciągu dwóch tygodni musi uzyskać od Sejmu wotum zaufania, co jest formalnością, bowiem koalicja SLD-UP-PSL posiada wystarczającą większość. Tak więc zakończył się powyborczy okres przejściowy. Mamy nowy parlament z ukonstytuowanymi władzami, mamy rząd, który natychmiast przystąpił do działania.
Na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu (19 października) nowy marszałek poinformuje posłów, jakie to ustawy rozpatrywane przez poprzedników nie zostały sfinalizowane. Zapyta, czy zgadzają się oni, by zgodnie z przyjętym obyczajem trafiły do kosza. Jak to się stało, że duża część pracy starego parlamentu pójdzie na marne?
W budynkach Sejmu trwa operacja zwana zmianą warty. Według na razie prowizorycznych obliczeń z Wiejską pożegna się ok. 280 dotychczasowych posłów. Rozstania są czasem nostalgiczne, czasem chłodne. Jedni celebrują moment odejścia, inni czynią to pospiesznie – zamykają za sobą drzwi i odjeżdżają nie odwracając nawet głowy. Obsługa korzysta z okazji, w budynku sejmowym odbywa się wielkie sprzątanie. Trzeba się spieszyć, bo lada moment pojawią się posłowie IV kadencji.
Rozmowa z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim
Maciej Płażyński. Marszałek Sejmu