Posłanki koalicji nauczyły się mówić o przerywaniu ciąży w przekonujący sposób − o procedurach medycznych, lekach, statystykach, historiach kobiet i problemach prawnych. Na tym tle cytaty z Ronalda Reagana czy Jana Pawła II brzmiały archaicznie.
Posłowie zdecydują, czy i które projekty aborcyjne skierować do dalszych prac. Najlepsze, co mogłoby się stać przy okazji procedowania, to wyjście z utartej przez dekady narracji o życiu poczętym i skupienie się na faktach.
Lekarki i lekarze uznali, że pora dać politykom lekcję medycyny. Zorganizowali konferencję: bez ideologii, bez religii. Merytorycznie. Było o ciąży, aborcji i zdrowiu psychicznym. Jak mówią, chcą przygotować rządzących i opozycję do debaty o ustawach aborcyjnych.
Posłom PiS nie pójdzie tak łatwo, a dokazywanie w postaci odmowy zeznań lub składania zeznań pozornych (z gatunku „nie wiem, nie pamiętam, zarobiony jestem” albo „ja tu tylko sprzątam”) ma bardzo mizerne perspektywy.
Słyszę oczywiście głosy tych, którzy zarzucają mi, że coś blokuję. Ale proszę sobie wyobrazić, jakie głosy słyszelibyśmy dziś jako koalicja i jakie manifestacje mielibyśmy na ulicach, gdyby było już jasne, że to koniec, że przepadło – tłumaczy Szymon Hołownia. W wywiadzie dla „Polityki” mówi też o prezydenturze, swojej partii, Sejmie i rządzie.
Premier miał po cichu sprzyjać odwlekaniu debaty, ale kiedy Hołownia się wyłożył, publicznie go skarcił. Alarmistyczne głosy o głębokim kryzysie są jednak przesadzone.
Polska straciła 5 mld euro z KPO – twierdzi wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Jego zdaniem odpowiedzialny jest były premier i minister ds. europejskich.
Trudno się spodziewać, że po ośmiu latach kreowania bezprawia Julia Przyłębska i tzw. dublerzy raptem nawrócą się i odetną sami od siebie, ale nie o to tutaj chodzi. I nie takiego skutku uchwały należy się spodziewać.
Kaczyński i jego ekipa, mimo traumy, nie stracili nagle myśliwskiego instynktu, czekają na każde potknięcie koalicji, pierwszy sygnał jej niespójności, chaosu i niezdecydowania.
W ostatnich zmaganiach parlamentarnych Mniejszość Niemiecka nie zdobyła żadnego mandatu. Po raz pierwszy od 1991 r. Przed wyborami samorządowymi rozległy się alarmowe dzwony.