Po wyborach wielu parlamentarzystów żegna się z posadą, z wygodnym życiem na Wiejskiej, z pensjami, dietami, hotelem i basenem. Po latach życia w politycznym tyglu nagle gasną jupitery, milkną telefony od dziennikarzy, zaczyna się szare życie. Jedni się z tym godzą, inni już zapowiadają powrót.
W poprzednich wyborach do Sejmu i Senatu startowało ponad 11 tys. kandydatów. Teraz będzie podobnie. Ale niewiele nowych twarzy zobaczymy w parlamencie. Partie stają się kadrowymi oligarchiami. Wciąż w Polsce nie ma prostych ścieżek wchodzenia do polityki i politycznego awansu.
Jak diabeł święconej wody Prawo i Sprawiedliwość boi się sejmowej komisji śledczej, która miałaby się zająć wyjaśnieniem śmierci Barbary Blidy i domniemanej korupcji, a może po prostu prowokacji służb specjalnych w Ministerstwie Rolnictwa.