SLD prowadzony przez maszynistę Leszka Millera odjeżdża tak szybko jak Pendolino z reklamy telewizyjnej. Odjeżdża od rozsądku.
Podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeżeli to prawda, lewica ma świetlaną przyszłość.
SLD najpierw ukryło luki w CV Magdaleny Ogórek, teraz próbuje przekuć te niedoskonałości w atut. Przy okazji ostro uderzając w krytyków tej kandydatury.
– Sytuacja jest bliska beznadziejności. Wszystko poza SLD zwiędło, a samo SLD konsekwentnie popełnia harakiri – tak sytuację na lewicy ocenił Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z Janiną Paradowską.
Magdalena Ogórek i Barbara Nowacka mają być nadzieją dla dobijającej do sondażowego dna lewicy. Tylko czy będą w stanie ją podźwignąć i która z nich ma na to większe szanse?
Inni kandydaci są albo osiwiali i nadzwyczaj dorośli, albo wprost partyjni. Tak czy inaczej nie bardzo sexy.
To nie Ryszard Kalisz, ale Magdalena Ogórek – aktorka, doktor historii Kościoła, dziennikarka – zawalczy o fotel prezydenta z ramienia SLD.
To był rok ważnych rocznic, wyborów i wielu innych zdarzeń wykraczających w swoich konsekwencjach poza jednoroczną perspektywę. Wiele wskazuje na to, że są one znakami większych spraw i szerszych politycznych, ale też społecznych procesów.
Od czasu do czasu podejrzewano SLD, że gdzieś tam po cichu i na zapleczu kalkuluje możliwość współpracy z PIS po kolejnych wyborach parlamentarnych. Leszek Miller wydawał się jednak stanowczy i klarowny – z PiS nigdy, bo to jest partia antysystemowa, bo ma na sumieniu śmierć Barbary Blidy… A teraz?
Formalności stało się zadość – Leszek Miller wyszedł z posiedzenia zarządu SLD z komunikatem, że nie będzie porozumienia z Januszem Palikotem w sprawie wspólnej listy w wyborach samorządowych.