Państwa nie mają przyjaciół – mówi cyniczna zasada dyplomatów – mają tylko interesy. Rząd polski chciał jej zadać kłam i szlachetnie odrzucił zamiary rosyjskiego Gazpromu i czterech koncernów zachodnich, żeby nowym odgałęzieniem rurociągu ominąć Ukrainę. Czy szlachetność zostanie nagrodzona i w końcowym rachunku nam się opłaci?
Norwescy nurkowie z platformy Regalia dostali się do wnętrza „Kurska”. Mają wydobyć zwłoki marynarzy i zgłębić tajemnicę czekającą na oficjalne rozstrzygnięcie: co spowodowało tragedię w głębinach Morza Barentsa?
Lada dzień wróci zima. Jak zawsze za kręgiem polarnym. W zeszłym roku spadła na Murmańsk w nocy. Najpierw przyjdzie ostry, zimny wiatr. W jeszcze rozgrzane latem ulice wepchnie śnieg i mróz. Słońce zacznie uciekać za horyzont coraz wcześniej, a pojawiać się coraz później. Aż pod koniec listopada przyjdzie ta noc, po której słońce już nie wzejdzie, a w mieście przestaną wyłączać uliczne latarnie. O Murmańsku przypomniała światu katastrofa „Kurska”, atomowej łodzi podwodnej, która miała tu swoją bazę. Za chwilę miasto znów zniknie w mroku. Samo ze swoją biedą i beznadzieją.
Ludzie po raz kolejny zawiedli się na swoim państwie, ale poczuli się obywatelami. Tragedia atomowego okrętu podwodnego „Kursk” wstrząsnęła całą Rosją. Czy zmieni jej oblicze? Tu żołnierze giną każdego dnia.
Nikt w Rosji nie wyobraża sobie, jak naprawdę wygląda flota. Urzędnicy i politycy oglądają jedynie te okręty, które nadają się do pokazania. Inaczej zobaczyliby to, co my widzimy co dzień: zdezelowany sprzęt, marynarzy w łachmanach, zarobaczony prowiant i szczury. Tak mówią mieszkańcy garnizonu Widiajewo. Tu stacjonował atomowy krążownik podwodny „Kursk” – duma 7 dywizji Floty Północnej.
Pół roku temu Władimir Putin został prezydentem, ponieważ zaprezentował się Rosjanom jako silny człowiek, który jest mistrzem judo, potrafi prowadzić odrzutowiec i nie patyczkuje się z czeczeńskimi „zwierzętami”. Wyglądał na swego chłopa, który przywróci Rosji prestiż supermocarstwa. Katastrofa „Kurska” okazała się jednak katastrofalna dla prestiżu Putina, rosyjskiej marynarki i rosyjskich snów o potędze.
Plac Puszkiński, gdzie wybuch w przejściu podziemnym zabił 11, a ranił ponad sto osób, w Moskwie nazywają „Puszką”. To centrum miasta. Labiryntami tuneli przechodnie wędrują wzdłuż stale zatłoczonej samochodami ul. Twerskiej. Dochodzi się nimi także do trzech zawsze ludnych stacji metra: Puszkińskiej, Czechowskiej i Twerskiej. Codziennie przez plac przejeżdżają i przechodzą setki tysięcy ludzi. Ofiarą zamachu w tym miejscu mógł więc stać się każdy mieszkaniec miasta.
W Moskwie rozpętała się wojna z dyktaturą kapitału. Tak ocenia się akcje rosyjskiej prokuratury i policji podatkowej przeciwko potężnym biznesmenom, którzy do niedawna trzęśli rosyjską gospodarką i polityką, zbijając fortuny na niezbyt czystych interesach. Teraz Kreml postanowił odciąć rekinów biznesu od wpływu na politykę, uznając, że trzeba skończyć z podziałem na lepszych i gorszych przedsiębiorców. Wszyscy powinni być równi.