O polskiej demokracji istnieją dwie całkowicie sprzeczne opinie, jakbyśmy mieszkali w dwóch różnych krajach. Przeciwnicy PiS uważają, że państwo stacza się ku Białorusi albo i gorzej, obóz władzy odpowiada, że to jakaś obsesja, a zarzuty są śmieszne, bo wolność, zwłaszcza atakowania rządu, jest wręcz rozpasana.
Po prokuraturze, policji i specsłużbach przyszedł czas na sądy. Dopiero po ich „odzyskaniu” PiS będzie mogło w pełni korzystać z władzy nad aparatem ścigania. Zabrał się do tego energicznie niezastąpiony Zbigniew Ziobro.
Trzeci bliźniak, jak mówi się o Ludwiku Dornie, został trzecią najważniejszą osobą w państwie. Wydaje się, że ostatni element układanki w naturalny sposób wszedł na swoje miejsce. Dorn był zawsze wierny braciom Kaczyńskim. Ale ma swoje narowy. Nigdy do końca nie mieścił się w żadnej szufladce.
Polsce potrzebna jest zupełnie nowa polityka społeczna. I to od zaraz. Ostatnie tygodnie przyniosły, być może, jej zapowiedź. Świadczą o tym dwa dokumenty, oba przygotowane przez PiS niejako obok koalicjantów.
Marek Jurek zdecydował: tworzy własną partię chrześcijańsko-konserwatywną, choć precyzyjnie należałoby powiedzieć: narodowo-katolicką. Będzie się nazywała po prostu – Prawica Rzeczypospolitej (PR?). Tworzy ją, by bronić wartości, które porzuciło Prawo i Sprawiedliwość. Kto na tym skorzysta? A raczej: kto i ile straci?
PiS podzielił Polaków na dobrych i złych. Czyśćca w zasadzie nie ma, ale są specjalne furtki dla tych, którzy chcą się dostać do nieba, czyli IV RP. Furt strzegą bracia Kaczyńscy. A podział na Polaków pierwszej i drugiej kategorii przetrwa zapewne zacznie dłużej niż rządy PiS.
Salony czas zamykać. Koniec debatowania, sporów, salonowych elit. Dziś klasa polityczna IV RP woli spotykać się w zaciszu domowym pod okiem ślubnych małżonek.
PiS podzielił Polaków na dobrych i złych. Czyśćca w zasadzie nie ma, ale są specjalne furtki dla tych, którzy chcą się dostać do nieba, czyli IV RP.