Polacy wykorzystują uroczyste daty nie po to, aby w zgodzie wspólnie świętować, ale po to, żeby się kłócić i obrażać.
Gdy odkryto w Polsce pierwszą wściekłą krowę, padły od dawna niesłyszane ostrzeżenia przed mięsem „pochodzącym z nielegalnego uboju”. Pamiętajmy, że dzięki temu procederowi mieliśmy w ogóle co położyć na polski talerz przez prawie pół wieku.
Pięćdziesiąt lat temu, 22 lipca 1952 r., Sejm uchwalił konstytucję PRL. Jak podają ówczesne źródła, przygotowania miały charakter niebywale demokratyczny: odbyło się 200 tys. narad, w których uczestniczyło 11 mln obywateli dyskutujących nad projektem zespołu profesora Stefana Rozmaryna.
Nie bez powodu enerdowską STASI (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, MfS) nazywano tarczą i mieczem partii. Jedną z najważniejszych instytucji, przed którą osłaniała tarcza i w którą uderzał miecz, był Kościół. I chociaż koncentrowano się przede wszystkim na własnych protestantach i katolikach, to macki STASI nieraz sięgały za granicę zachodnią i wschodnią.
Opowieść o braciach Czumach, Andrzeju i Benedykcie, pełna jest paradoksów. Trafili do więzienia, bo planowali podpalenie muzeum Lenina w Poroninie. Czego nigdy nie zrobili. Dzięki temu jednak trafili także do historii, stali się legendą. Dziś już nieco zapomnianą.
W PRL kilkakrotnie tryumfalnie ogłaszano pełną i ostateczną integrację ziem zachodnich i północnych z resztą Polski. Ale szwy ciągle jeszcze nie mogą zostać usunięte, także w III RP. Złożona Unii Europejskiej propozycja zróżnicowania okresu, po którym eurofarmerzy będą mogli kupować polską ziemię (7 lat dla ziem zachodnich i 3 lata dla pozostałych), przywołała stary podział na Polskę bardziej i mniej polską.
Pierwszy od lat atak prawdziwej zimy przypomniał stare czasy. Cofnijmy się zatem pamięcią do niegdysiejszych śniegów w PRL.
55 lat temu odbyły się pierwsze w powojennej Polsce wybory do Sejmu. O ile przy fałszowaniu wyników poprzedzającego wybory referendum cały trud spadł na barki przybyłej z Moskwy ekipy pod dowództwem ppłk. Arona Pałkina, o tyle wybory fałszowali już polscy fachowcy, a Pałkin przysłany na prośbę Bieruta był w odwodzie.
Co prawda Stefan Kisielewski twierdził, że polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby, jednak sądzę, że książka „Dzieje głupoty w Polsce Ludowej” byłaby potrzebna. Poza interpretacją zjawiska należałoby dać świadectwo peerelowskiego absurdu. Z upływem czasu zapominamy bowiem o eksporcie wewnętrznym, sklepach komercyjnych, głosowaniu bez skreśleń i tajemniczych materiałach poufnych.
W 1951 r. w Szczecinie wybuchły antyradzieckie zamieszki