Oficjalny język powojennej propagandy wobec Niemiec Polacy szybko podchwycili jako własny. Język miał chłostać i karać. Pozwalało to na szybsze odreagowanie koszmaru wojny.
Do aresztu na Rakowieckiej, na dwa lata, trafił pod koniec epoki Gierka. Francuska prasa donosiła, że stał się ofiarą politycznej intrygi. Dostał 5 lat, ale zaraz po wyroku cichaczem go zwolniono. Wolność zawdzięczał pośrednio Valéremu Giscardowi d'Estaing i Leonidowi Breżniewowi. Teraz domaga się prawdy o przeszłości i odszkodowania.
W cieniu teczek i donosicieli pozostają inne metody pracy operacyjnej służb bezpieczeństwa. Ożywioną działalność prowadziły na przykład biura MSW odpowiedzialne za obserwację, podsłuchy i przegląd korespondencji.
Do niedawna historycy uznawali, że większość najcenniejszych materiałów Departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego – inwigilującego komunistów w pierwszej połowie lat 50. – została spalona. Dziś okazuje się, że nie do końca. W archiwum IPN znajduje się wiele dokumentów rzucających nowe światło na dzieje komunistów w stalinowskiej Polsce.
„To, co się dzieje w Polsce, jest dla nas w NRD sprawą zasadniczą, kwestią życia” – mówił miesiąc po podpisaniu porozumień sierpniowych Erich Mielke, wschodnioniemiecki minister bezpieczeństwa. Obawa przed przeniesieniem zarazy na zachodni brzeg Odry i Nysy była tak wielka, że od jesieni 1980 r. niemała część aktywności służby bezpieczeństwa NRD została skierowana na zbieranie informacji z Polski.
W Polsce Ludowej oficjalnie rządził naród, a narodem kierowała partia (PZPR). Ale nad narodem i nad partią czuwała jeszcze jedna siła, szczególna, bo tajemna i wszechmocna. Niezależna republika, czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i jego dusza, serce i sumienie – Służba Bezpieczeństwa PRL. To ono wyprodukowało teczki.
Dzięki osobie Macieja Giertycha wzrosło zainteresowanie prawie już zapomnianą Radą Konsultacyjną przy przewodniczącym Rady Państwa Wojciechu Jaruzelskim. Co to była za instytucja i jakich ludzi przyciągała?
Byli nieliczni, ale głośni. Walczyli o reformę służby wojskowej, czyste środowisko, ale przede wszystkim byli ruchem politycznej antykomunistycznej opozycji. Działacze ugrupowania Wolność i Pokój widoczni są w życiu kraju także teraz.
Powiedzmy otwarcie: brakuje dobrych historycznych opracowań lat 70. Okres ten, w porównaniu do innych etapów Polski Ludowej, jest po prostu zaniedbany. Swoisty paradoks – po angielsku opublikowano więcej książek o tamtych latach PRL niż po polsku. Wiedzę zastępują więc sentymenty.
Służba Bezpieczeństwa PRL wiecznie żywa. Właśnie wybuchły kontrowersje wokół domniemanej współpracy z bezpieką kolejnego dawnego konspiracyjnego działacza. Dzisiaj lustrować może każdy na własną rękę, jeśli tylko otrzyma dostęp do akt SB. W gorszej sytuacji są ci, którym IPN dostępu odmawia.