Kiedy żony robią karierę zawodową, oni gotują, sprzątają i opiekują się dziećmi. Ale na ogół nie są z tego powodu szczęśliwi.
Można by odnieść wrażenie, że trzy miesiące po referendum, w którym zdecydowana większość polskiego społeczeństwa opowiedziała się za wejściem Polski do Unii, temperatura stosunków polsko-niemieckich spadła niemal do stanu z lat 60. Wróciło widmo zachodnioniemieckich rewanżystów w nazistowskich mundurach ujeżdżających bezwolnych polityków. Wróciły podejrzenia o wrogie zamiary Niemców i przekonanie, że jedyną gwarancją polskich interesów jest szukanie oparcia w supermocarstwie, tyle że tym razem w Stanach Zjednoczonych. Co się stało między nami?
Polacy przyznają, że Niemcy też byli ofiarami wojny. Co z tego wynika?
Nie widzę racji dla muzeum niemieckich wypędzonych. W jakiejkolwiek postaci.
Na liście pojęć najgorzej kojarzących się z II wojną volksdeutsche znajdują się w ścisłej czołówce. Nadszedł czas, aby spojrzeć na tę kwestię nieco chłodniejszym okiem, nie oceniać jej tylko przez pryzmat zdrady. Nieraz bowiem bezzasadnie przykładamy do międzywojennej – i wojennej – Polski współczesną miarę.
Legendy są szczodrze rozsypane wokół tej magicznej rzeki. O rzymskich konsulach, niemieckich raubritterach, o zwaśnionych braciach, mieszkających w dwóch zamkach sąsiadujących ze sobą na ostrej grani. O rabinie z Bacharach. I o piersiastej Germanii trzymającej straż przy ojczulku Renie.
Niemieccy socjaldemokraci decydują się na odważne reformy; a nasi?
Dlaczego przywódcy SLD nie umieją rozmawiać z Niemcami?
Niemcy bywają hałaśliwi, a wśród Polaków są złodzieje aut – jak o tym mówić?
Praca na etacie ze wszystkimi konsekwencjami takiego zatrudnienia czy większe pieniądze – to dylemat niemieckich prostytutek. Im akurat zajęcia nie brakuje. Co czwarty mężczyzna w Niemczech przyznaje się, że korzysta z ich usług.